Siedze na dworcu w Zalesie City


Ja w mexykańskim (ze 3/4m średnicy!) sombrerro na łbie i z Uzim na plecach, Andiemu z plecaka sterczała kolba "pompki" a jeszcze w środku miał Beretke i Walthera.

Było wszystko - słońce, las (zwalony sędziwy dąb, może to był Król Drzew?), grill, piffo, pływanie, knajpka w dawnym Kinie Miejskim w Piasecznie i powrót Kolejami Mazowieckimi bo Latorośl przypuchła ..


Hasta la vista el niño, vuelta hijo dela puta, oro el toro del hombre tequila, muchas gracias señores y señoritas :)


PS
Wiesia zmieniła twarz

Komentarze

  1. Gracias, gracias!

    A zwracam uwagę szanowney publiczności na wykorzystanie pustej butelki po piwie jako blokady drzwi! Łasy kąsek nie tylko dla copywriterów :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja to się zastanawiam jak to możliwe że kapelutek z głowy majorowi nie spadł podczas jazdy przeca jakiś , JAKIŚ pęd powietrza jest a kapelutek wielgachny:) ?

    OdpowiedzUsuń
  3. snurecek był tsymał a w czasie jazdy naogół i tak na plecki zwiewało jako żywo

    OdpowiedzUsuń
  4. [Uwaga techniczna - sie mi nie dodało za pierwą razą, bo tu trza teraz jakieś kody wpisywać, a czarne na czarnym mnie umknęło :) ]

    Majore, więc ja w subbotu ujezżaju na polskije morie z siemioj, znakiem tego mój udział w pikniku odpada :/ Całkiem o tym zapomniałem wcześniej zwłaszcza że wyjazd stał pod lekkim znakiem zapytania, no ale się udało. :/ Tak więc jak czytam/oglądam Wasze notki z Zalesia to mię żałość i oskoma bierze, ale cóż, życie tak ma - albo nic, albo wszystko naraz. Bawcie się dobrze, rebiata.

    OdpowiedzUsuń
  5. andy - adam_ski21 lipca 2006 12:21

    Wszystko=boląca dupa ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty