Śp. Skocznia Mokotowska





Otóż, drogie dzieci, przyszło nam pożegnać na zawsze jednego z moich rówieśników.

PKiN ma się jako tako, Kolejka Linowa w Chorzowskim Parku Kultury nie działa od lat, trudno powiedzieć czy jeszcze żyje czy już umarła, Układ Warszawski już dawno jest zimnym trupem a Mokotowską Skocznię właśnie składamy do grobu.

Na wyprawę nań trzeba było zabrać domowej roboty 'dupozjazd' z kawałka jakiegoś plastiku.
Aaaaaaa, bo zapomniałem był napomknąć że śp. pani Skocznia Mokotowska de domo była Igielitówna. Umarła starą panną ale ponoć sławny na całą Warszawę był jej romans ze Stadionem Żużlowym zakończony tragicznie przedwczesnym zgonem ukochanego.
Ale wróćmy do zjazdów. Widok z góry zapierał dech i trzeba było wyjątkowej odwagi by puścić się w dół kurczowo ściskając róg jakieś foli na której się siadało. W matach którymi był wyłożony najazd i bula często-gęsto ziały dziury na durch. Lot trwał krótko i kończył się sturlaniem na sam dół stoku.
Trzeba też było ciągle uważać na ciecia który miał połatany fartuch i długą miotłę na kiju, którą to miotłą potrafił zbić nas z nóg. Ważna sprawą było założyć ortalionową kurtkę z kapturem bo tarcie gołym ciałem o igielit przy dużej prędkości owocowało poparzeniami skóry.
Gdy już straciła resztki igielitu służyła przez lata jako oś Bazaru Narciarskiego (zimą) i Bazaru Motocyklowego (latem)

Zwłoki wystawione są wewnątrz trójkąta  Królikarnia - Fort Czerniakowski - Metro Wilanowska
Cześć Jej Pamięci!

PS (23.12.2010)
I po ptokach ...

Komentarze

Popularne posty