Dzień 14. (i ostatni) - Madaba

Madaba jest znana z mozaikowej mapy na posadzce greek orthodox Bazyliki św. Georgiosa.
Dla mnie o niebo ciekawsze były cztery inne atrakcje:
1. archaniołowie ww. bazyliki
2. zajebista, lokaleska knajpa Al Sharq na madabskim suku*
3. Ecclesia Catholica Decolationis Sancti Joannis.Baptistae - świątynia i szkoła dla dziewcząt
4. najlepsiejsza w Naszej Galaktyce arabska kawa (mała, mocna, słodka, z kardamonem) w knajpce hotelu Queen Ayola
/tera M./
Podczas pierwszej dłuższej eksploracji nieturystycznej części miasta trafiliśmy do lokaleskiej knajpki z grylem, gdzie Major zamówił kurczaka i shish
kebab. Ponieważ kurczaków nie lubię, a do mielonego mięsa pieczonego na patyku też podchodzę podejrzliwie, obserwowałam, co też dostaniemy. Na początek
przyniesiono nam miseczkę z piklami - pyszności!!! W oczekiwaniu na mięsko obtrąbiliśmy połowę. Były tam kiszone ogórki, marcheweczka, cebulka i chyba
jakaś rzodkiew, wszystko wymoczone w lekkiej zalewie octowej. Potem wjechały mięska z gnieciuchem z aromatycznym sosem w środku. Shish ** był przepyszny!
Już
wtedy postanowiliśmy, że jeszcze tu zajrzymy.
Gdy przyszło do płacenia, kolejna miła niespodzianka - rachunek wyniósł 2 dinejro ***, co za obiad full wypas dla
dwóch osób jest ceną rozsądną ;-)
Jeszcze krótka pogawędka z Panem Arabem i pytanie, do której są czynni, uradowani, że 22-ej, oddaliliśmy się w miasto na dalsze
zabijanie czasu.
Tuż przed zapadnięciem zmroku, bo jednak trochę obawialiśmy się łazić sami po arabskiej dzielnicy nawet w dzień, udaliśmy się do naszej knajpki. Było
mniej klientów niż w ciągu dnia. Weszliśmy na pięterko, gdzie stało kilka stoliczków, a za przepierzeniem była umywalka. Rozdaliśmy karty, przyszedł pan po
zamówienie. Zamówiliśmy dwa shish kebaby. Czekamy. Dostajemy gnieciuchy, owe dwa shishe, ale brakuje pikli! Prosimy o pikle.
Kelner nie rozumie, więc Major układa dłonie w miseczkę. Pana olśniewa, biegnie na dół. Za chwilę wraca, znika za przepierzeniem, przychodzi do nas i
pyta, czy teraz jest OK. My lekko zdziwieni. Idę z panem za kotarkę, a tam okazuje się, że przyniósł nowe mydło (obok leżało używane). Uśmiałam się,
zaprowadziłam kelnera na dół i pokazałam palcem gar z piklami. Ubaw był na całego. Pan uderzał dłońmi w uda i zaśmiewał się do rozpuku, cała reszta obsługi też.




1. król Talal****
2. szkoła dla dziewcząt
3. figa (bez maku)
4. Madaba o świcie




1. rzeźnik 'posprzątał'*
2. master baby*****
3. last supper
4. bracia mniejsi*




1. Archanioł Michaił
2. świeczka dla Georgiosa
3. no faces!!
4. kawusia





1. Petra Beer 8%
2. Archanioł Gawrił
3. TV kłamie - wypierdol za okno!
4. zdrowie Borysa!
5. św. Georgios




1. bleeeeeeee.....
2. bordello arabico
3. OKAZJA!!!******
4. dinejros
* rzeźnik na suku poprostu wypierdolił krowi łeb na ulicę, zrobiliśmy
fotkę i jak wracaliśmy po godzince to wzmiankowany łab nadal leżał w
rynsztoku ale w FOLIOWYM WORKU!!! (potęga obiektywu :)
** prawdziwy shish! a więc mielone baranie mięsko przyprawione na ostro, oblepione na płaskich szpadkach i upieczone na ruszcie opalanym węglem drzewnym, biorąc pod uwagę podane w Al Sharqu dodatki (wzmiankowane wysmarowane w środku pitki + całe pomidorki i cebulki z rusztu + owe pikle mydlane + limonka na pół, wszystko podane na podściółce z grubo posiekanej natki z cebulą) - Kulinarne Kuuwa Mistrzostwo Świata!! Kurczak był szaszłykiem na ostro (pocięty jak leci jakąś maczetą na kawałki 4x4), też pychota ..
*** circa about 8PLN (tyle też zapłaciliśmy za 1,5l. wodę pod Klasztorem w Petrze)
**** dziadek ojczysty (czyli po mieczu) miłościwie im aktualnie panującego Abdullaha Zwissa Mu Lacha, schizofrenikiem był (ciekawe czy dziedzicznie?), pięknie wygląda na koniu i z automatycznym karabinem w garści, nieprawdaż?
***** tak sie do mnie te girlsy arabskie zwracały wyciągając łapkę po szmalczyk, ubawu z nimi mieliśmy po uperfumowane pachi :))))
****** wbrew pozorom to zero to jakaś niezerowa cyfra jest po
arabsku, chyba 5, przypominam z niejakim lękiem, że my też używamy arabskich cyfr, tylko arabskich inaczej :)
kod: osrib
OdpowiedzUsuńFiga bez maku i troszkę bez smaku. Na Ukrainie mają lepsze...
ale jak wygląda!!
OdpowiedzUsuńmnie tam bardzo smakowały ..
w Turcji mają gorsze :P
w 1927 czy w 1928 przyjechał do Polski król Afganistanu. Jadą z Piłsudskim Alejami Jerozolimskimi wieczorem, świecą neony. Król Afganistanu widząc pewien hotel wznosi okrzyk: Hotel Polonia! Przejechali kawałek dalej, na co Piłsudski, widząc neon pewnej firmy oświetleniowej rewanżuje mu się: Osram Afganistan!
OdpowiedzUsuńmój ojciec powtarza przedwojenny żart:
OdpowiedzUsuń- co to jest wisi i grozi?
- żarówka
nie pojmowałem go póki komuna nie umarła ..
:)
nie panimaju;/
OdpowiedzUsuńżarówka Osram grozi że osra, nie?
OdpowiedzUsuńaaaaaaa,no wiesz nie każda ma taka ksywę;))Ja tam kupowałam z Piły;)
OdpowiedzUsuńniby tak
OdpowiedzUsuńale znowuż Osram pozostawia w polskim uchu niezatarty ślad ..
Piła też ładnie!
jakiś bon-mocik na Piłę?
a ja zaluję,ze nie dorwałam popielniczki z OSRAM,po smierci babci, od dziecka bawiła mnie ta nazwa.Pewnie ktos ją wywalił ,albo sie stłukła:( ale pytalam ciotki i ona nie pamięta co siem oglo z nią stać.
OdpowiedzUsuńniezły galimatias z tymi cyframi,czego to czlowiek sie dowie czytając twojego bloga:)
OdpowiedzUsuń...
nawet nie powiekszalam jednego ze zdjęć! brrr
...
jedzenie nie wyglada az tak smacznie jak opisujecie,ale wierzę na słowo
...
M bardzo ładnie wyglądasz w takiej ,,letniej " fryzurce :)
A dziękuję, dziękuję... :)
OdpowiedzUsuńnie bój się
OdpowiedzUsuńto tylko nasze jedzonko chwilę PRZED ..