'Banana Leaf' w Siem Reap (Kambodża)


Near Old Market.
Wpadnięcie do 'Banana Leaf' na kufelek miejscowego cold draft beer wiązało się z szalonym expensem half dollara na pysk. Malutkie wet towels & orchidea gratis. Ufffff ale skwar!



© by M.

Komentarze

  1. aaaale ci dobrze...z rozmarzeniem stwierziła tuv patrząc na okolicznosci przyrody i kufel piwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Beer tastes like cream in the morning!
    :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Samarka niezła tyż ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. planujemy wyprawe (po Jordanii i Meksyku) do Samarkandy - samare hoduję od dawna a torbę candies kupi sie na lotnisku ...
    nie można pojechać ot tak na łapu-capu
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a okoliczności przyrody dwa kroki od Banana Leaf wyglądały tak:
    http://img692.imageshack.us/img692/228/okolicznosciprzyrody.jpg

    OdpowiedzUsuń
  6. eeee?
    okoliczności calkiem całkiem,ale TE BARAKI ? CHATYNKI ?!?

    OdpowiedzUsuń
  7. oni tak mieszkają
    normal to jest własnie tak

    OdpowiedzUsuń
  8. weź mnie do plecaka jak pojedziesz do Meksyku ?:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie do Samarkandy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Andy do Samarkandy!
    inaczej być nie może ..

    Tuv - limit bagażu 20kg,
    chyba że na podręczny :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. od dziś idę na dietę;>

    OdpowiedzUsuń
  12. niecałe 200g dziennie to betka ... :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty