Kambodżańskie małpy
Były o niebo sympatyczniejsze niż gibraltarskie (choć ta na dole warczała jak podszedłem), M. miała w koszu różne owoce i ta na planie głównym wyżerała je nie schodząc z roweru, rządząc się w koszyku jak we własnej spiżarni, z wprawą wielką wyłuskując owoce z łupin ...

A!:)))
OdpowiedzUsuńKtóre? ;-)
OdpowiedzUsuńsorki andyś ale podmieniłem fotke ...
OdpowiedzUsuńi dobrze, bo tytuł był wieloznaczny;>
OdpowiedzUsuńE w porzo, grunt, że małpki się nie obraziły ;-)
OdpowiedzUsuńraz...
OdpowiedzUsuńSorry za krotochwile, idę się samobiczować...
OdpowiedzUsuńOdrobina pokuty nie zaszkodzi ;-)
OdpowiedzUsuń