Andaluzyjskie pozytywy.
* krajobrazy - przepiękne morze i góry (2000m) tuż obok, przełęcze, wąwozy, groty i jaskinie ...
* przyroda - palmy, bananowce, agawy, oleandry, figowce, opuncje, cytryny, szeflery, jaszczurki, węże, orły, jeżowce, ryby, kraby, krewetki
* białe miasteczka z arabskimi zamkami na wzgórzach, wąskimi, piekielnie stromymi uliczkami i magicznymi wizerunkami salamander na ścianach (Gaucin, Gaucin!!)
* rajski klimat (a tu ŚNIEG DOPIERDALA POZIOMO!!!)
* stara architektura, zamki, kościoły, warownie, porty
* bardzo tanie i bardzo dobre wina
* zmrożone Tinto de Verano w garści i w miasto!
* Seat Leon - bardzo dzielna furka!
* wyśmienitej jakości i dobrze oznakowane autovias czyli międzymiastowe drogi expresowe
* ludzka życzliwość aaaaabsolutna
* cwana idea tapas
* gastrobogactwo ryb i owoców morza
* absolutnie rewelacyjna café con leche - z expressu, 2/3 mleka, tak samo dobra w dworcowej knajpie jak i wytwornej restauracji
* sporo hosteli w cenie 10-20€/p, w standardzie: klima, shower, bidet, wanna, tv
* Maxi Dia - sieć supermarketów
* no i last but not least w tej krainie jak w magicznym domu Hanny B., 'sam się rozgryza orzech', nie zostaliśmy nigdy głodni bez dachu nad głową mimo że czasem kładliśmy już laskę, koniec-końców trafialiśmy tam gdzie chcieliśmy i jakimś cudem zwróciliśmy Leona (w jednym kawałku!) minutę przed czasem ...
(może to wyglądać na czary ale przy wszechobecnej mañanie inaczej być nie może bo wszystko zawaliłoby się na pysk :)

Patas calamares fritas konsumione pod fontanną w Gaucin
mniamusnie to wyglada:)
OdpowiedzUsuńw tzw. miedzyczasie, t.j. 10.10.2009 zdobylam nareśśście tytul licencjata germanskiego:)))
Co to takiego sa "szeflery" ?
Jawohl Frau Greta Zifferblatten!!!
OdpowiedzUsuńszeflera to roślinka, u nasz doniczkowa a tam wręcz przeciwnie .. :))
No to Herclis wilkommen frau godi!
OdpowiedzUsuńja chce to zjeśc!
OdpowiedzUsuńi smakowało wam ? bo ja mam mieszane uczucia do owoców morza ,ale ciekawa jestem owoców.
OdpowiedzUsuńmnie baaardzo smakowało
OdpowiedzUsuńtowarzyszkom różnie
owoce zwykle ja kupowałem bo tęskniłem, głównie brzoskwinie i melony
ale hiszpańskie są do dupy, nie ma porównania z naszymi, jakieś zapyziałe i niewygledne choć aromat miały
zdarzyło nam sie do posiłku 'na krawężniku' brać cytryny z ulicy, ponieważ wszędzie rosną cytryny zamiast lip przydrożnych a ulice są strome więc wystarczy rękę wyciągnąć jak coś sie turla po bruku ... :)
Patas były mniamniuśnie. Takie chrupiące z majonezikiem, mmmm....
OdpowiedzUsuńtakie chrupiące to wygladaja smakowicie,ale raz mialam takie żujki,ze szok i od tej pory mam odrzut
OdpowiedzUsuń