Uzupełnienie notki poniżej (by M.)


Zostałam wyznaczona do naświetlenia sylwetek pani z wanną i Adasia - matematyka i poety. A więc do dzieła:

* Pani z wanną
Do dość zapchanego przedziału bagażowo-rowerowego na końcu pociągu dosiadła się na Powiślu starsza pani z wanną owiniętą w szmaty. Ponieważ sporo ludzi jeszcze się dosiadało i troszki się zagęściło, pani zaproponowała użycie swojego bagażu jako siedzonka, co wpłynęło bardzo pozytywnie na atmosferę w przedziale ;-) W czasie jazdy wywiązała się ogólna konwersacja na tematy krajoznawczo-geograficzne, w której to pani z wanną brała żywy udział. Po tym, jak wielkim wyczynem gimnastycznym, tylnymi drzwiami wysadziliśmy w Dębem Wielkim dwie młode wycieczkowiczki wraz z rowerami, pani z wanną poradziła, żebyśmy jeszcze im krzyknęli, że mają jechać w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy pociągu. Łasiczka, niewiele myśląć, wychyliła się przez okno i ryknęła: "dziewczynyyy, jedźcie do tyłuuuu [pauza] tak mówi pani z wanną!"

* Adam "wierszem gadam"
Po całym dniu plażowania, półgodzinnej jeździe pociągiem, paru przejechanych kilometrach i przecięciu trasy, stwierdziliśmy, że uszczupliły nam się zapasy jedzonka, fajek i piwka w brzuszku. Zatrzymaliśmy się więc przy kompleksie handlowo-rozrywkowym składającym się ze sklepu spożywczego, sklepu chemicznego i knajpy z "ogródkiem" (patrz obrazek zatytułowany "pod Gieesem w Bojmiu"). Po zakupieniu wiktuałów udaliśmy się do "ogródka" na spożycie. W tymże "ogródku" dopadł nas Adaś - młody, lekko sepleniący człowiek, z czapeczką daszkiem do tyłu, podparty na kijku na skutek problemów z motoryką. Grzecznie się przedstawił, zarecytował wielce romantyczny wiersz Fredry o kłopotach jelitowych, rzucił zagadkę trygonometryczną, aż wreszcie dotarł do sedna - poprosił Majora ("Andrzeju, tych dwóch pięknych pań to nie znam, ale ty tu bywasz czasem - tak ze dwa razy w miesiącu") o wsparcie finansowe w wysokości 2zł. Po otrzymaniu wsparcia, ku wielkiej uciesze mych towarzyszy, skomplementował moje (jak się wyraził) "bąbelki". Jak odjeżdżaliśmy, z rozmarzeniem w głosie wyraził chęć wypożyczenia jednej z nas od Majora na tydzień.
 


Domek babci /by łasica/




Komentarze

  1. pani z wanną wymiata:)))

    - tak,studiuje,ale prawo i administrację:)

    OdpowiedzUsuń
  2. import łasicy9 lipca 2009 13:19

    w blogu napisałeś „...…rzeki Kostrzyni w Kopciach. Mijaliśmy też nieopodal pamiętną wieś Jagodne gdzie w rozlewisku Kostrzyni…” według mnie powinno być 1. Kostrzyń, 2. Kostrzynia. Bo to on - Kostrzyń

    W notce Gosi jest „pod Gieesem w Bojmiach"i słusznie , chodź wszyscy miejscowi i okoliczniacy mówią: „w Bojmiu” . To taka krotochwilka

    OdpowiedzUsuń
  3. import mjr-s9 lipca 2009 18:45

    dzięki za poprawki, myslałem że jak rzeka to ONA :)))

    Rudą tez odmieniam inaczej, jak rudą kobietę a nie jak rudę żelaza /co chyba byłoby prawidłowo/

    no to poprawmy bo miejscowi mają zawsze rację!

    OdpowiedzUsuń
  4. to jeszcze takie domki istnieją?
    jak się jeździ po naszych wsiach to raczej jako pustostany.

    OdpowiedzUsuń
  5. w obejsciu było więcej podobnych 'budowli':
    ziemianko-piwniczka, garaż z warstatem, cuś robiące za kurnik ...

    ale najlepsiejsza była multikonstrukcja złożona z wielkiej lipy o pniu obitym blachą, dwu psich bud, oraz (na górze) klatek la króli - całość, jako żywo, przypominała mi romskie slumsy gdzieś pod Shigishoarą

    OdpowiedzUsuń
  6. jak lipa to mi się Rej nasunął,ale czegoś takiego to bym nie wymyśliła...

    OdpowiedzUsuń
  7. http://img14.imageshack.us/img14/3404/p7050206.jpg

    lipa okazała się byc kilkoma sosnami :)))
    ale lipa była na bank! tyle, że przed domkiem Babci ..
    troszku nie z tej strony to foto i blachy nie widac i budy Saby ale lepsiejszego ni mom

    OdpowiedzUsuń
  8. o dżiiiiiiiiizas!!!
    ale wiesz co ?
    to całkiem pratyczne jest.
    Hodujesz krole tuż na głową psa.
    Raz że ci je UPILNUJE- bo kto sie zbliżyu do takich zębów ?
    Dwa - żarcie ma pod ręką ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. obejscia strzegło SS (czyli Saba & Szarik) - para wilczurów
    pod wieczór były spuszczane z łańcuchów
    wstałem przed 5-tą i psy był la mie bardzo łaskawe, Szarik nawet poszedł ze mną na długi spacer przez pola do lasu, wielce był towarzyski i uśmiechnięty ...
    a Saba tylko odprowadziła nas do granic obejścia i obowiązkowość kazała jej wrócić na gumno

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty