Kolejowy horror
Dochodzi szósta rano. Jestem po nocnej zmianie.
Z 'Ochoty' ucieka mi pociąg KM do Ursusa, nie chciało mi się podbiec kilkunastu kroków, nie goniłem go bo za kilka minut będzie SKM-ka.
Zaczyna siąpić, jestem przemarznięty, piekielnie śpiący i zmęczony, wyciągam z plecaka 'Wiesera Dawidka' i zatapiam się w lekturze.
Stacyjna szczekaczka monotonnie mieli kolejne komunikaty o powiększających się opóźnieniach pociągów na zachód.
Po półgodzince wypluwa odmienny meldunek - 'ble-ble-ble wjedzie pociąg, którego pierwszy skład stanowi SKM-ka do Pruszkowa a drugi KM do Grodziska'.
Mnie wsio ryba więc pakuję się na sam koniec, siadam w pustym wagonie i kontynuuję 'Dawidka' ..
Skrajem mózgu rejestruję mijanie 'Zachodniej', pociąg wlecze się powolutku koło za kołem w końcu staje w plątaninie torów w szczerym polu.
Po kilku minutach, zaniepokojony doskonałą ciszą, przerywam czytanie i idę do przodu pociągu, ani żywej duszy, docieram do zamkniętej na głucho maszynowni ...
Wraca z dziecięctwa wspomnienie 'Demona ruchu', pociągów widm porywających nieostrożnych pasażerów w niekończącą się podróż siecią nierealnych torowisk.
Wszystkie drzwi wejściowe zamknięte, szarpię bez skutku klamkę drzwi do maszynowni.
W lekkiej już panice otwieram na siłę boczne drzwi i wyskakuję na nasyp.
Okazuje się, że przede mną jest jeszcze jeden wagon (skład?). Jakiś, nie wiadomo skąd wyrosły gość mija mnie szybkim krokiem idąc w tył pociągu i każe mi wsiadać.
Ale jak, kurwa???? Drzwi się zasunęły za mną jak tylko wyskoczyłem - łatwo je otworzyć od środka ale z zewnątrz ni-hu-hu!
Pociąg rusza wstecz. Dostrzegam uchylone drzwi na samym początku (teraz końcu) pociągu i wdrapuję się w biegu do wnętrza - po paru minutach stajemy apiać na 'Zachodniej'. Drzwi się otwierają, po drugiej stronie peronu widzę stojący pociąg do Grodziska i słyszę komunikat - 'pociąg do Grodziska odjedzie z toru 21-go' - wyskakuję jeszcze w locie rejestrując fakt że 'mój', właśnie w pośpiechu opuszczony pociąg, stoi właśnie przy torze 21-szym, wskakuję spowrotem ledwo zdążając przed zamknięciem drzwi.
Pociąg rusza (na zachód dzięki Bogu) i na następnej stacji, czyli we Włochach, pakuje się tłum podróżnych - UFFFF JESTEM URATOWANY!!!
Podróż zamiast 12-tu minut trwa ponad godzinę a spocony jestem jak mysz kościelna ..
PS
trzeba się poduczyć czym się różni skład od wagonu, jak się otwiera drzwi z zewnątrz no i nie zawadziłoby wejście w posiadanie 'kolejowego' wielokątnego klucza uni.
Ojciec dawno temu miał taką kwadratową klamkę do otwierania (ale zawsze zabierał mi jak się nią bawiłem), ciekawe gdzie ona...
OdpowiedzUsuńo jejejeje.
OdpowiedzUsuńDobrze że żaden tam kolejowy wampir nie wyskoczył:)
Patrz, jeszcze ktoś o Grabińskim pamięta, lubię jego "Głuchą przestrzeń"...
OdpowiedzUsuńmnie się bardzo w dzieciństwie podobał, miałem jakieś przedwojenne wydanie którego pożółkłe kartki urokliwie podkreślały niezwykłą aurę fabuły
OdpowiedzUsuńzapadł mi w pamięć i już!
Swoją droga to na Zachodnim jest jedna(?) megafonistka, która trochę się plącze w zapowiedziach...
OdpowiedzUsuńno to ta z 'Ochoty' bije ją na głowę bo robi w każdym zdaniu trzy błędy merytoryczne nie wspomnąc o jąkaniu się godnym Miiiichnika ...
OdpowiedzUsuńAle prosi przez megafon o liiitość dla jąkały? ;-)
OdpowiedzUsuńona zapowiada TYLKO opóźnienia i nadzwyczajne sytuacje, więc niewprawiona bidulka to sie myli i jąka ..
OdpowiedzUsuń