choinka to przemyślnie skonstruowany w więziennych warunkach połyk, składa się z metalowego pnia (z kabłąka od wiadra albo wyprostowanej sprężyny koi) do którego przypmocowane są zawiasowo elementy raniące w postaci końcówek widelców, jakiś drutów itp na końcu mocuje się sznurek i połyka z prądem, gdy dojdzie do żołądka wyszarpuje się za sznureczek tak by elementy raniące wbiły się w ściany żoądka i przełyku usunąć to można tylko operacyjnie celem jest dostanie się do szpitala więziennego kiedyś szef więzienia w Sztumie pokazywał mi całą kolekcję połyków uzbieraną przez lata, robi wrażenie ...
Jeszcze może być choinka z zabezpieczeniem i bez (na ostro). Zabezpieczenie polega na zaopatrzeniu ostrych końcówek w kuleczki z przezroczystego plastiku - niewidoczne na rentgenie - np. ze stopionego plastiku ze szczoteczki do zębów.
Gdzieś w przełyku jest takie miejsce, że blisko jest do jakiejś aorty i jak połykacze "trafiali" regulując sznurkiem wysokość gdzie choinka (chodzi o choinkę na uwięzi) ma się osadzić to wtedy przy ówczesnym stanie medycyny kaplica... (prucie żeber, otwieranie klatki piersiowej).
O zagotowaniu wiadra wody to chyba legendy. Pewnie chodzi Ci o tzw. buzałę - złożoną z żyletek przedzielonych zapałką i omotanych nitką żeby toto się trzymało kupy plus kabelki. Podłaczało się to do oprawki żarówki pod sufitem - słoik wody zagotowywało to błyskawicznie na tzw. czaj. Wtedy było to zakazane.
Tylko to co na zdjęciu proponuję w wyobraźni zastąpić dwoma żyletkami w miejsce tego pręta miedzianego (no i tę filiżankę zastąpić kubkiem aluminiowym - to będzie twedy zbliżone do standardu więziennego a la lata osiemdziesiąte)...
u mnie we wojsku nazywało to się 'betoniara' trzeba było na nią 6 zapałek po trzy w poprzek żyletek na obu końcach (jedna między żyletkami i dwie na zewnątrz) moc 'betoniary' zależała od odległości między żyletkami, należała zestrugać deko zapałki dystansowe, ale wtedy szybciej się przepalała cała konstrukcja ... nasz rekord zagotowania wody w litrowym kubku ogólnowojskowym to ok. 6s myślę, że dało by się zagotować 'betoniarą' wodę w plastikowym wiadrze tylko co by na to elektrownia powiedziała? a jeszcze smażyliśmy kiełbasę za pomocą wielkiego akumulatora od Stara i podłączonych doń kablami dwóch widelców wbitych w końce kiełbasy aż miło było popatrzeć jak się wije pod prądem ... :))
experymentowaliśmy też z 'betoniarą' w wersji stereo złożoną z trzech żyletek gdzie przewód prądowy podłączało się do wewnętrznej a mase do zewnętrznych, podwajało to moc ale istalacja padała (smażyły się kable w ścianach po zwarciu korków na sztywno oczywiście), myślę, że ciągnęło to ze 40A co daje prawie 9kW mocy chodziła nam też po głowie wersja na prąd 3-fazowy ale na szczęście nie doszło do prób praktycznych ... :)))
ja mam problem z wyobrażaniem sobie tego na zewenątrz (choć teoretycznie inteligencja słowna...heh), raczej myślałam o "ku końcowi" "ku brzegowi" bo przeciez zapałki musiały być pomiędzy. A najlepiej jak się spotkamy to mi to narysujesz, dobrze?
Przyznam, troche niezreczne, ale spoko...
OdpowiedzUsuńa teraz? :)))
OdpowiedzUsuńpołyk tylko ze smakołyk, na niepełny rym z diabołek, matołek, pierdołek, babołek.
OdpowiedzUsuńale DOTYK, to juz jak erotyk...
OdpowiedzUsuńGotyk na dotyk! (Reklama Torunia!).
OdpowiedzUsuńPołyk więziennie mnie się kojarzy...
Dotyk jak NAR KO TYK (oczywista oczywistość)!
OdpowiedzUsuńmnie jestety też tylko z 'choinką' no i stąd nieręczność mała ...
OdpowiedzUsuńA może by tak przestać już ciągnąć temat skojarzeń? ;-)
OdpowiedzUsuńz jaką choinką....
OdpowiedzUsuńjeśli oczywiście jesteś pewien, że to coś co byś mi chciał powiedzieć...
albo profilaktycznie lepiej wolę tkwić w nieświadomości...
OdpowiedzUsuńchoinka to przemyślnie skonstruowany w więziennych warunkach połyk, składa się z metalowego pnia (z kabłąka od wiadra albo wyprostowanej sprężyny koi) do którego przypmocowane są zawiasowo elementy raniące w postaci końcówek widelców, jakiś drutów itp
OdpowiedzUsuńna końcu mocuje się sznurek i połyka z prądem, gdy dojdzie do żołądka wyszarpuje się za sznureczek tak by elementy raniące wbiły się w ściany żoądka i przełyku
usunąć to można tylko operacyjnie
celem jest dostanie się do szpitala więziennego
kiedyś szef więzienia w Sztumie pokazywał mi całą kolekcję połyków uzbieraną przez lata, robi wrażenie ...
Jeszcze może być choinka z zabezpieczeniem i bez (na ostro). Zabezpieczenie polega na zaopatrzeniu ostrych końcówek w kuleczki z przezroczystego plastiku - niewidoczne na rentgenie - np. ze stopionego plastiku ze szczoteczki do zębów.
OdpowiedzUsuńGdzieś w przełyku jest takie miejsce, że blisko jest do jakiejś aorty i jak połykacze "trafiali" regulując sznurkiem wysokość gdzie choinka (chodzi o choinkę na uwięzi) ma się osadzić to wtedy przy ówczesnym stanie medycyny kaplica... (prucie żeber, otwieranie klatki piersiowej).
a czy to prawda co mówią o gotowaniu przez włożenie kabli do wiadra i połączenie ich żyletką?
OdpowiedzUsuńO zagotowaniu wiadra wody to chyba legendy. Pewnie chodzi Ci o tzw. buzałę - złożoną z żyletek przedzielonych zapałką i omotanych nitką żeby toto się trzymało kupy plus kabelki. Podłaczało się to do oprawki żarówki pod sufitem - słoik wody zagotowywało to błyskawicznie na tzw. czaj. Wtedy było to zakazane.
OdpowiedzUsuńTeraz są czajniki elektryczne :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Buza%C5%82a
OdpowiedzUsuńTylko to co na zdjęciu proponuję w wyobraźni zastąpić dwoma żyletkami w miejsce tego pręta miedzianego (no i tę filiżankę zastąpić kubkiem aluminiowym - to będzie twedy zbliżone do standardu więziennego a la lata osiemdziesiąte)...
u mnie we wojsku nazywało to się 'betoniara'
OdpowiedzUsuńtrzeba było na nią 6 zapałek po trzy w poprzek żyletek na obu końcach (jedna między żyletkami i dwie na zewnątrz)
moc 'betoniary' zależała od odległości między żyletkami, należała zestrugać deko zapałki dystansowe, ale wtedy szybciej się przepalała cała konstrukcja ...
nasz rekord zagotowania wody w litrowym kubku ogólnowojskowym to ok. 6s
myślę, że dało by się zagotować 'betoniarą' wodę w plastikowym wiadrze tylko co by na to elektrownia powiedziała?
a jeszcze smażyliśmy kiełbasę za pomocą wielkiego akumulatora od Stara i podłączonych doń kablami dwóch widelców wbitych w końce kiełbasy
aż miło było popatrzeć jak się wije pod prądem ...
:))
experymentowaliśmy też z 'betoniarą' w wersji stereo złożoną z trzech żyletek gdzie przewód prądowy podłączało się do wewnętrznej a mase do zewnętrznych, podwajało to moc ale istalacja padała (smażyły się kable w ścianach po zwarciu korków na sztywno oczywiście), myślę, że ciągnęło to ze 40A co daje prawie 9kW mocy
OdpowiedzUsuńchodziła nam też po głowie wersja na prąd 3-fazowy ale na szczęście nie doszło do prób praktycznych ... :)))
ja mam problem z wyobrażaniem sobie tego na zewenątrz (choć teoretycznie inteligencja słowna...heh), raczej myślałam o "ku końcowi" "ku brzegowi" bo przeciez zapałki musiały być pomiędzy. A najlepiej jak się spotkamy to mi to narysujesz, dobrze?
OdpowiedzUsuńco Ty nie powiesz ;)
OdpowiedzUsuńwitaj :)))
OdpowiedzUsuńcuś mi chodzicie z chip po głowie ostatnio, lato chyba idzie ..
narysowane już masz od ręki
OdpowiedzUsuńale ja ci zrobie betoniare, to 5 min roboty
zaoszczędzisz na czajniku