zazwyczaj jeśli się w jakikolwiek sposób chce powiedzieć, ze było się ofiarą przemocy - napotyka sie na mur, na zarzuty, że stosuje się zarzuty, robi świnie ze wszystkich mężczyzn, więc w końcu się internalizuje poglądy tych, którzy z jakichś powodów nie chcą słyszeć, żeby nie żyć w wiecznym konflikcie, nie chcieć się zabić.
Poczucie bezradności zawsze wraca, poczucie upokorzenia i bezsilności zawsze wraca, problem, żeby powiedzieć czego się na prawdę chce od życia zawsze pozostaje problemem, a życie jest jałowe - bo składa się z wiecznego udawania, że nic mi nie jest, że mnie już nie boli - bo mówienie, zę mnie boli zawsze wzbudzi agresję, niechęć, upokarzanie.
Co mam powiedzieć? Powiedziałabym, że DOBRZE że o tym mówią. Ale nawet taki pogląd może wzbudzić agresję.
Wytłumacz mi major, dlaczego jedni mogą żyć normalnie, a drudzy musza cale życie udawać, tylko dlatego, że przez kilka albo kilkanaście lat byli traktowani jak zwierzęta.
wiele miałem do czynienia z ludźmi z grup przemocowych większość z nich zachowuje się jak wytresowana, jak podleczony narkoman ... ponoć są tacy, którzy twierdzą, że wyszli z tego, że polubili się i żyją w harmonii ze światem tyle, że ja takich nie spotkałem podłość ludzka dotyka nas wszystkich lecz w różnym stopniu, niektórzy dostali ponad możliwości, czuję sie bezradny i zawstydzony wobec nich choć z wierzchu tego nie widać dlatego trzeba walczyć z przemocą na każdym kroku, odkrywać ja, nazywać, piętnować, od małych codziennych przemocy po te wielkie bo potem może być za późno ...
pierdolony paradoks polega na tym, ze mówiąc ze było się bitym na UB, obwinia się "ich" mówiąc że było się bitym przez ojca obwinia się NAS wszystkich - nagle każdy się czuje winny. UB to jeszcze mogą być oni, jeśli naszym oprawcą była rodzina, sędzią i katem i wyciszaczem całej sprawy była rodzina - musimy wystąpić przeciw rodzinie. 90% ludzi nie jest w stanie mentalnie przyjąć, że ktoś może nie będąc podłym czuć fizyczną odrazę do własnej rodziny, ciotek, wujków, wszystkich którzy byli źli i tych co przymykali oczy. Normalny odruch to "zająć stanowisko" - jeśli ktoś ma tak, ze musi zająć stanowisko na nie - wobec tego co normalnie innym pomogło - skazuje się na śmierć społeczną bo nikt inny nie zrozumie.
Nie wiem czy mogę mówić o takich tragediach jak tam opisane bo skala kompletnie inna - (chociaz psychicznie trudno ocenić, kilkanaście lat na kilka lat). Wiem, jak trudno jest wogóle powiedzieć i jak bardzo jest kluczowe znaleźć środowisko które pomaga się zidentyfikować jako to czym się jest czyli ofiara i ze to pierwszy krok do odreagowania. A trudno bo jeśli wszyscy zawinili, wszyscy będą próbowali zaprzeczać ze to zrobili.
Cholernie ważne w przypadku tych kobiet jest moim zdaniem, zeby zbrodniarze zostali ukarani, albo chociaz uznani za winnych - jeśli nie będą to uzdrowienie ofiar jest niemożliwe. Dlatego masz rację, że trzeba mówić. Trzeba nazwać zło - dopiero potem można wybaczyć, ale nie można wybaczać dopóki się wierzy, że jest się samemu winnym, a sprawcy do tego dążą.
Nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Nie wyobrażam sobie po prostu... Właściwie to nie muszę, bo widziałam, ale byłam za mała (9 lat), żeby wiedzieć jak zareagować. Jednak wystarczyło, żebym przez kilka lat zrywała się w nocy i kuliła na łóżku, żeby tylko ten obraz już zniknął mi z oczu.
Środek dnia, budowa, drewniany płot, brakuje jednej deski, słychać głosy, jakiś śmiech, w powietrzu czuć zapach spalenizny z ogniska. Widzę tylko jej twarz, ma rumieńce i długie blond włosy. Leży chyba nieprzytomna. Ten drugi przygląda się i pije piwo. To pewnie cud, że mnie wtedy nie zauważyli. Dzisiaj w tym miejscu stoi plebania... Nie wiedziałam o co chodzi, nie zrobiłam nic, nawet teraz nie mogę sobie tego darować. Zabiłabym już za same takie komentarze na forum. Zemdliło mnie od czytania...
Bunny, nie chcesz zapomnieć, nie wmawiasz sobie że powinnaś zapomnieć i przepraszam, ze to powiem, ale to chyba najcenniejsze co możesz zrobić, najgorsza bezsilność granicząca z poczuciem, że jest się na pewno wariatką - wynika z faktu, że wszyscy udają, że nie widzieli, nie słyszeli. Znam tę bezsilność bo towarzyszy mi od ponad 20 lat. To że nie mówisz "nie widziałam" jest bardzo cenne. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Widziałam, czy nie widziałam to i tak nic nie zmienia. Nawet dzisiaj z przerażeniem zastanawiam się, jak ta dziewczyna żyła dalej. Czy w ogóle żyła, czy tylko egzystowała jak roślinka. Czy sobie coś ułożyła, ile miała lat wtedy i dlaczego ja byłam taka mała i głupia i jeszcze niczego nie rozumiałam. Wszystko przyszło później, wiedza i zrozumienie, a przede wszystkim cholerna złość i żal. Teraz bym reagowała inaczej, dlatego ciągle chcę cofnąć czas i to mnie męczy najbardziej.
zmienia Bunny moja własna siostra do dzis mi mówi, ze nie widziała (przy terapeutce powiedziała "pamiętam, że widziałam ale nie chcę pamiętać bo mi to burzy...") uwierz mi że zmienia - jesteś bardzo odważna.
dla mnie jest źródłem cierpienia ze nie wiem czy byłabym w stanie pomóc, gdybym przez ścianę słyszała to co przez lata musieli słyszeć moi sąsiedzi. Jak będę wiedziała, co i jak zrobię to przejdzie - jak w milczeniu owiec i chyba o to w tym wszystkim chodzi, żeby wiedzieć co zrobić z tym doświadczeniem
chciałabym nie wiedzieć, że to miało miejsce, chciałabym nie wiedzieć, że niektórzy ludzie myślą tak jak ci na forum
OdpowiedzUsuńzazwyczaj jeśli się w jakikolwiek sposób chce powiedzieć, ze było się ofiarą przemocy - napotyka sie na mur, na zarzuty, że stosuje się zarzuty, robi świnie ze wszystkich mężczyzn, więc w końcu się internalizuje poglądy tych, którzy z jakichś powodów nie chcą słyszeć, żeby nie żyć w wiecznym konflikcie, nie chcieć się zabić.
OdpowiedzUsuńPoczucie bezradności zawsze wraca, poczucie upokorzenia i bezsilności zawsze wraca, problem, żeby powiedzieć czego się na prawdę chce od życia zawsze pozostaje problemem, a życie jest jałowe - bo składa się z wiecznego udawania, że nic mi nie jest, że mnie już nie boli - bo mówienie, zę mnie boli zawsze wzbudzi agresję, niechęć, upokarzanie.
Co mam powiedzieć?
Powiedziałabym, że DOBRZE że o tym mówią. Ale nawet taki pogląd może wzbudzić agresję.
ten komentarz pewnie też wzbudzi agresję .... :(
OdpowiedzUsuńWytłumacz mi major, dlaczego jedni mogą żyć normalnie, a drudzy musza cale życie udawać, tylko dlatego, że przez kilka albo kilkanaście lat byli traktowani jak zwierzęta.
Przecież to jest nie fair. To nie fair.
wiele miałem do czynienia z ludźmi z grup przemocowych
OdpowiedzUsuńwiększość z nich zachowuje się jak wytresowana, jak podleczony narkoman ...
ponoć są tacy, którzy twierdzą, że wyszli z tego, że polubili się i żyją w harmonii ze światem
tyle, że ja takich nie spotkałem
podłość ludzka dotyka nas wszystkich lecz w różnym stopniu, niektórzy dostali ponad możliwości, czuję sie bezradny i zawstydzony wobec nich choć z wierzchu tego nie widać
dlatego trzeba walczyć z przemocą na każdym kroku, odkrywać ja, nazywać, piętnować, od małych codziennych przemocy po te wielkie
bo potem może być za późno ...
pierdolony paradoks polega na tym, ze mówiąc ze było się bitym na UB, obwinia się "ich" mówiąc że było się bitym przez ojca obwinia się NAS wszystkich - nagle każdy się czuje winny.
OdpowiedzUsuńUB to jeszcze mogą być oni, jeśli naszym oprawcą była rodzina, sędzią i katem i wyciszaczem całej sprawy była rodzina - musimy wystąpić przeciw rodzinie.
90% ludzi nie jest w stanie mentalnie przyjąć, że ktoś może nie będąc podłym czuć fizyczną odrazę do własnej rodziny, ciotek, wujków, wszystkich którzy byli źli i tych co przymykali oczy.
Normalny odruch to "zająć stanowisko" - jeśli ktoś ma tak, ze musi zająć stanowisko na nie - wobec tego co normalnie innym pomogło - skazuje się na śmierć społeczną bo nikt inny nie zrozumie.
Nie wiem czy mogę mówić o takich tragediach jak tam opisane bo skala kompletnie inna - (chociaz psychicznie trudno ocenić, kilkanaście lat na kilka lat). Wiem, jak trudno jest wogóle powiedzieć i jak bardzo jest kluczowe znaleźć środowisko które pomaga się zidentyfikować jako to czym się jest czyli ofiara i ze to pierwszy krok do odreagowania.
A trudno bo jeśli wszyscy zawinili, wszyscy będą próbowali zaprzeczać ze to zrobili.
Cholernie ważne w przypadku tych kobiet jest moim zdaniem, zeby zbrodniarze zostali ukarani, albo chociaz uznani za winnych - jeśli nie będą to uzdrowienie ofiar jest niemożliwe. Dlatego masz rację, że trzeba mówić. Trzeba nazwać zło - dopiero potem można wybaczyć, ale nie można wybaczać dopóki się wierzy, że jest się samemu winnym, a sprawcy do tego dążą.
Nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Nie wyobrażam sobie po prostu... Właściwie to nie muszę, bo widziałam, ale byłam za mała (9 lat), żeby wiedzieć jak zareagować. Jednak wystarczyło, żebym przez kilka lat zrywała się w nocy i kuliła na łóżku, żeby tylko ten obraz już zniknął mi z oczu.
OdpowiedzUsuńŚrodek dnia, budowa, drewniany płot, brakuje jednej deski, słychać głosy, jakiś śmiech, w powietrzu czuć zapach spalenizny z ogniska. Widzę tylko jej twarz, ma rumieńce i długie blond włosy. Leży chyba nieprzytomna. Ten drugi przygląda się i pije piwo. To pewnie cud, że mnie wtedy nie zauważyli. Dzisiaj w tym miejscu stoi plebania...
Nie wiedziałam o co chodzi, nie zrobiłam nic, nawet teraz nie mogę sobie tego darować.
Zabiłabym już za same takie komentarze na forum. Zemdliło mnie od czytania...
Bunny, nie chcesz zapomnieć, nie wmawiasz sobie że powinnaś zapomnieć i przepraszam, ze to powiem, ale to chyba najcenniejsze co możesz zrobić, najgorsza bezsilność granicząca z poczuciem, że jest się na pewno wariatką - wynika z faktu, że wszyscy udają, że nie widzieli, nie słyszeli.
OdpowiedzUsuńZnam tę bezsilność bo towarzyszy mi od ponad 20 lat. To że nie mówisz "nie widziałam" jest bardzo cenne. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Widziałam, czy nie widziałam to i tak nic nie zmienia. Nawet dzisiaj z przerażeniem zastanawiam się, jak ta dziewczyna żyła dalej. Czy w ogóle żyła, czy tylko egzystowała jak roślinka. Czy sobie coś ułożyła, ile miała lat wtedy i dlaczego ja byłam taka mała i głupia i jeszcze niczego nie rozumiałam. Wszystko przyszło później, wiedza i zrozumienie, a przede wszystkim cholerna złość i żal.
OdpowiedzUsuńTeraz bym reagowała inaczej, dlatego ciągle chcę cofnąć czas i to mnie męczy najbardziej.
zmienia Bunny moja własna siostra do dzis mi mówi, ze nie widziała (przy terapeutce powiedziała "pamiętam, że widziałam ale nie chcę pamiętać bo mi to burzy...") uwierz mi że zmienia - jesteś bardzo odważna.
OdpowiedzUsuńTo nie odwaga. Takich rzeczy nie da się po prostu wyrzucić z pamięci na zawołanie. Co jakiś czas i tak wracają.
OdpowiedzUsuńjako niegdysiejsza ofiara pamiętam, ale już nie jest to dla mnie źródłem cierpienia
OdpowiedzUsuńdla mnie jest źródłem cierpienia ze nie wiem czy byłabym w stanie pomóc, gdybym przez ścianę słyszała to co przez lata musieli słyszeć moi sąsiedzi.
OdpowiedzUsuńJak będę wiedziała, co i jak zrobię to przejdzie - jak w milczeniu owiec i chyba o to w tym wszystkim chodzi, żeby wiedzieć co zrobić z tym doświadczeniem
i to by było na tyle:)