Gość zza morza czyli durne pytanie czy lubicie prezenty?
Wpadła na dwa dni do Wawki w drodze z Filipin do Los Angeles specjalnie żeby dać prezenty chłopakom z tłoczni.
Aida, bank officer z Quezon-City, pracowała z nami jakiś czas rok temu.
Przytargała trzy torby prezentów (jedna la mnie).
Akurat dziś załoga umówiła się na przedświąteczną wódzie w knajpie po robocie. Wiecie jaką dostałem odpowiedź na czysto konwencjonalne pytanie czy mieliby coś naprzeciw gdybym wpadł na pół godzinki z Aidą żeby mogła rozdać prezenty??? "Absolutnie sobie nie życzymy" - co za burastwo chędogie!
Usiedlim zatem tylko we dwoje w "Folk-Gospodzie" róg Grzybowskiej i Waliców, pogadalim trzy godzinki przy tyskim o tym, o owym, o powstaniu styczniowym, o Wiźnie, o tym jak boli jak mąż przypierdoli ...
Była głodna więc zamówiłem jej złośliwie "duck's leg in cranberries & apples", niech zapamięta kogo lada sekunda jej ukochana Polska będzie miała za prezydenta.
Aaaaaa, gratisy dajom - na wejście smalcyku domowego z kiszeniakami i razowcem a na wyjściu strzemiennego pysznym dwójniaczkiem w kielonkach z grubego szkła.
Wróciłem do dom w czarnym kowbojskim kapeluszu prosto z LA na łbie i z torbą prezentów zawierającą:
- pudło czekoladek Russell Stover
- dwa metalowe modele rejsowych samolotów w barwach Philippine Airlines, jumbo i airbus ..
- ostatni magazyn "People"
- breloczek z Holywood
- okute "złotem" puzderko z pacyficznej muszli z bransoletą la Heterozygoty
- perły la ex
- trzy t-shirty w tym rewelacyjny, oczojebnie czerwoniutki z Mapua Insitute of Technology
- bejsbolówke kasyna Aladdin w Las Vegas la Pawła
- hippisowską szmatę na biodra z frędzlami
- krem Avonu Multi-Boost :)
- la przyszłego ojca mojego wnuka książkę pt. "Raising great kids - parenting with grace & truth" i wypasiony długopis World Financial Group
- skórzaną kaburkę na komórkę
- drzewienno-rattanową szkatułkę w kształcie bawołu z zestawem perłowych precjozów la przyszłej matki mojego wnuka
- dwa banknoty 100 pesos z tym że jeden z błędem w nazwisku prezydenta Filipin (wyobraźcie sobie stuzłotówkę z napisem - Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej - Lech Kaczkowski :)))))
- mini zegarek w kształcie samolotu w barwach .... tak! zgadliście! - w barwach Philippine Airlines
- sidik z filmem z pokazu boogie w wykonaniu darczyńcy przed jakimś ichniejszym prezydentem czy gubernatorem i drugi z muzyką taneczną (tango, rumba, cha-cha, swing, foxtrot)
UUUUUFFFFFFF - to się nazywa Mikołaj!!!! - kofana Aida!
/i pomyśleć że zrewanżować się mogłem tylko moim skromnym towarzystwem i firmowym miedniczym kalendarzem na 2006/
Aida, bank officer z Quezon-City, pracowała z nami jakiś czas rok temu.
Przytargała trzy torby prezentów (jedna la mnie).
Akurat dziś załoga umówiła się na przedświąteczną wódzie w knajpie po robocie. Wiecie jaką dostałem odpowiedź na czysto konwencjonalne pytanie czy mieliby coś naprzeciw gdybym wpadł na pół godzinki z Aidą żeby mogła rozdać prezenty??? "Absolutnie sobie nie życzymy" - co za burastwo chędogie!
Usiedlim zatem tylko we dwoje w "Folk-Gospodzie" róg Grzybowskiej i Waliców, pogadalim trzy godzinki przy tyskim o tym, o owym, o powstaniu styczniowym, o Wiźnie, o tym jak boli jak mąż przypierdoli ...
Była głodna więc zamówiłem jej złośliwie "duck's leg in cranberries & apples", niech zapamięta kogo lada sekunda jej ukochana Polska będzie miała za prezydenta.
Aaaaaa, gratisy dajom - na wejście smalcyku domowego z kiszeniakami i razowcem a na wyjściu strzemiennego pysznym dwójniaczkiem w kielonkach z grubego szkła.
Wróciłem do dom w czarnym kowbojskim kapeluszu prosto z LA na łbie i z torbą prezentów zawierającą:
- pudło czekoladek Russell Stover
- dwa metalowe modele rejsowych samolotów w barwach Philippine Airlines, jumbo i airbus ..
- ostatni magazyn "People"
- breloczek z Holywood
- okute "złotem" puzderko z pacyficznej muszli z bransoletą la Heterozygoty
- perły la ex
- trzy t-shirty w tym rewelacyjny, oczojebnie czerwoniutki z Mapua Insitute of Technology
- bejsbolówke kasyna Aladdin w Las Vegas la Pawła
- hippisowską szmatę na biodra z frędzlami
- krem Avonu Multi-Boost :)
- la przyszłego ojca mojego wnuka książkę pt. "Raising great kids - parenting with grace & truth" i wypasiony długopis World Financial Group
- skórzaną kaburkę na komórkę
- drzewienno-rattanową szkatułkę w kształcie bawołu z zestawem perłowych precjozów la przyszłej matki mojego wnuka
- dwa banknoty 100 pesos z tym że jeden z błędem w nazwisku prezydenta Filipin (wyobraźcie sobie stuzłotówkę z napisem - Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej - Lech Kaczkowski :)))))
- mini zegarek w kształcie samolotu w barwach .... tak! zgadliście! - w barwach Philippine Airlines
- sidik z filmem z pokazu boogie w wykonaniu darczyńcy przed jakimś ichniejszym prezydentem czy gubernatorem i drugi z muzyką taneczną (tango, rumba, cha-cha, swing, foxtrot)
UUUUUFFFFFFF - to się nazywa Mikołaj!!!! - kofana Aida!
/i pomyśleć że zrewanżować się mogłem tylko moim skromnym towarzystwem i firmowym miedniczym kalendarzem na 2006/
A ja nawet dostałam dziś piękny prezent :-)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, Majorze. Niech Ci tam znaki zodiaku świecą jasno na niebie.
Dosiego Roku :-)
i la Ciebie serdeczności świąteczne jak stąd do Otwocka!!! :)
OdpowiedzUsuńło matko, ale zestaw !
OdpowiedzUsuńjezzzzuuuuu:)
OdpowiedzUsuńMajore naj,naj,naj..pyszniejszych,wspaniałych i bardzo czułych,serdecznych,w blasku Gwiazdki Betlejemskiej chwil przy świątecznym stole:)
OdpowiedzUsuńdzieki Doro(tko) ale nie czuje jeszcze Świąt
OdpowiedzUsuńorali we mnie tak, że łaziłem na czworakach ze łzami w oczach cały miniony tydzień, dzis i jutroi mam wolne, rozejrzałem się po zapuszczonym poza granice przyzwoitości pokoju, zajrzałem do lodówki (światło i echo), uzupełniłem sikorkom słoninę i zapełniłem starym pieczywem karmik po sufit, opłaciłem zaległe rachunki, omowiłem sie na Wigilie i drugi dzień Świąt z Tatą i Synami, zaraz idę zakupic kapuchy na bigos i jedzonko la moich stworzonek coby Duduś, Toperz, Aguta i Młoda też miały Święta, choinki nie będzie, ustroję Liebermanna bombkami i jedliną, pomału rozumek się budzi i do południa wrócę do normy ...
Dzięęęęki! Najlepszego la Ciebie też! :)
wierzę ze staniesz na wysokości swoich planów;) a jak juz cos upichcisz (mniam bigosik) to bedzie the best:),jak juz poswiętujesz to walnij sie z ulgą i napchanym brzuszkiem na łózeczko i sprawiedliwie odpoczywaj,buziaki
OdpowiedzUsuńbigos okazał być sie wspaniałym!
OdpowiedzUsuńmimo, że żałowałem wina i troszku sie przypalił ...
prorok jakiś? ..?
Było o oryginalne kowbojki poprosić. Oż. Durny ty! ;)
OdpowiedzUsuńmatko kochana, ale "rozrzut" w tych prezentach:)!
OdpowiedzUsuńNo widzisz, jestes dla niej wazny, co tu duzo gadac ;)
OdpowiedzUsuńRzadko wracam do miejsc, w ktorych pracowalam, najlepiej to je omijac z daleka.
Do mojego znajomego przychodza ludzie-przyjaciele, pytam, skad sie znacie, ano, pracowali dla mnie kiedys. OK, ale dla mnie to jednak dziwne, mowie, nigdy bym mojego bylego szefa nie chciala nawet na oczy ogladac, a co dopiero przychodzic i bawic sie w najlepsze.
Do Gazety Stołecznej dzisiejszej marsz! Kierunek artykuł "Fuzje z ulicy Trębackiej"!
OdpowiedzUsuńA przedwojenne zezwolenie na broń dziś widziałem...
kurde, nie zdążyłem ...
OdpowiedzUsuń:(
xero sie robi! eeech ....