Limeryki z wypadu na Mazury
małej Zosi spod Pułtuska
utkwiła w otwolku kluska,
gzebała Zosia, gzebała,
lec buzia jej się nie śmiała
gdy powąchała paluska ...
rolnikowi spod Wielbarka
popsuła się betoniarka
i zmuszon był od tej pory
sprzedawać swoje przetwory
na placu św. Marka
sklepikarkę z Wesołowa
rozbolała w nocy głowa,
doktór na pomoc wezwany
z początku ściągnął jej sztany
a potem .. wylizał rowa!
Lancia księdza z Rekownicy
miała luzy w kierownicy,
w pewną ciepłą noc lipcową
pędził ksiądz tą Lancią zdrowo
aż mu drgało w odbytnicy
harcerz znad jeziora Narty
miast czuj-czuwać wciąż rżnął w karty,
za karę że stale grywał
i przez to zbiórki zarywał
wlepili mu nocne warty
wierszyków od liku widac Majore pod humorem i z rana i wieczorem:))))
OdpowiedzUsuńto moja stara tradycja - układać limeryki w podróży, czas szybciej leci i śmichu po pachi ..
OdpowiedzUsuń"Ksiądz" najbardziej mi się podoba. ("Sklepikarce" coś rytm szwankuje choć pewnie ona nie zwróxciła na to uwagi...).
OdpowiedzUsuńformalnie 8-głoskowiec
OdpowiedzUsuńmnie tam sklepikarka porusza bezkompromisową dynamiką ..
:)
Nie mogę uwierzyć, że ty to sam!
OdpowiedzUsuńbo to nie ja sam ...
OdpowiedzUsuńrazem z gang!
:)