Nieznany świat depresji

Artykuł pod tym tytułem wstrząsnął mną do dna, chodziłem jak kołowaty kilka dni nosząc go przy sobie i odkładając ciągle przyjemność przeczytania do końca, jak dziecko, które ulubionego cukierka chowa po kieszeniach "na później". Czemu???? Bo byłem przekonany że w sprawie depresji jestem skazany na samotność, że nigdy, przenigdy, nie znajdzie się ktoś, kto choć w przybliżeniu, zrozumie co czułem. Próbowałem onegdaj komunikować się tej materii z najbliższymi - ojcem, dziećmi, Gang, kilkoma najbliższymi przyjaciółmi - jaki osiągnąłem wynik?? ZERO, nic, nul, pustka w oczach ..., nie dlatego że nie chcą (choć co poniektórzy zapewne tak), tylko poprostu nie są w stanie, dla nich ból kojarzy się ze skaleczonym palcem, piekło z lekcją religii a horror z televizorkiem .... I nagle, po długim czasie od wyzdrowienia - ten artykuł!!. Całe ustępy żywcem wyjęte z moich trzewi - to wielka radość, to znaczy że "szklana studnia" samotności nie istnieje, że trzeba próbować opisać temat. Dzięki Ci Arturze Marino, dzięki za odzew i za Twoje słowa. Przeżyłem depresje na Waszych oczach, przejrzałem swoje notki z tego okresu - kilka zakamuflowanych cieniutkich aluzji, jakiś rozpaczliwy krzyk o pomoc, potem próba opisania, ale tylko objawów fizycznych bo na opisanie spraw psycho nie byłem jeszcze gotów i wreszcie powolne zdrowienie. Mam zamiar cytować (kursywą) Artura, podkreślając fragmenty które opisują rzecz jak ja bym ją opisał i komentując od siebie takoż ... Po co? po primo - z wewnętrznej potrzeby po wtóre primo - może przybliżę Wam problem, uwrażliwię, może sie czegoś dowiecie po trzecie primo wreszcie - może jakiemuś depresantowi pomogę, nie, nie mam złudzeń, że ktoś po przeczytaniu tego uniknie depresji, ale mam nadzieję że może ktoś, choć jedna osoba, skróci czas choroby, może uniknie samobójstwa czy coś w tym stylu ... cdn

Komentarze

  1. trudne zadanie przed Tobą, majorze.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wydaje mi sie, wręcz przeciwnie, mam wszystko w głowie ułożone, pójdzie jak z płatka, brak mi tylko czasu

    OdpowiedzUsuń
  3. Był na jesieni artykuł w GW. Jedyna konstatacja to ulga, że nie było aż tak źle, a z załamki udało się wyjść. Nie myślałem, że to możliwe.
    Piekło w którym żyłem latami i chęć zmiany, tęsknota za głębią doznań kiedy miotało od piekła do nieba.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty