Nieznany świat depresji #5

Cierpienie w depresji jest dwojakiego rodzaju.
Stan lękowy to paraliż umysłu (...) wewnętrzne rozbicie i niemożność koncentracji na czymkolwiek. Chaosowi w głowie towarzyszy natłok myśli, których nie można powstrzymać. Przelatują one przez głowę wiele razy szybciej niż zwykłe i strasznie bolą. Myśli te to jedna ciągła chęć ucieczki. Byle gdzie, byle dalej, byle nie cierpieć. Tyle że przed tym nie można uciec. W nic nie można wejść, niczym nie można się zainteresować. Nie pomaga muzyka, film, żadna cudowna relaksacja nie jest w stanie przywrócić harmonii i spokoju w umyśle. Nie pomoże tu także pozytywne myślenie. Myślenie takie odnosi się jednak do innych niż depresyjne stanów. Może być pomocne albo przed "wykluciem się depresji" albo po wyjściu z niej. W depresji takie myślenie jest niemożliwe, gdyż nie występuje w niej element nadziei, co prowadzi do tego, że jedyne myśli, jakie powstają, są negatywne.

Do dziś mam wycięty z gazety wielki tytuł "BĘDZIE DOBRZE" który wisiał WTEDY na widocznym miejscu - buchachacha!!!!!
Panuje przekonanie, że wiara chorego w poprawę swojego stanu może mieć decydujące znaczenie dla jego wyzdrowienia, a jej brak przyśpiesza często degradację organizmu i jego śmierć. Depresja nie potwierdza tej tezy. Gdyby myśli materializowały się w ten właśnie sposób, to umarłbym setki razy (...)
Stan lękowy jest nieznośny ale jest w depresji coś gorszego. To ból depresyjny ... jeśli jest coś najgorszego na świecie to jest to właśnie to. Psychiczne udręczenie, ćmienie w umyśle, nieznana w zdrowiu (nawet w największym smutku) tortura. To właśnie to jest depresją a nie smutek, który jest tylko zewnętrznym wyrazem choroby. Ból, który kładzie człowieka, stąd zadawane przez psychiatrów pacjentom pytanie: "czy łóżko przyciąga?" i nie pozwala mu się ruszyć. Każda upływająca sekunda jest nie do wytrzymania i dlatego niewyobrażalna dla zdrowego kwestia samobójstwa wydaje się bardzo realna. W najcięższych stanach depresji cierpienie jest tak wielkie, że wytrzymanie godziny wydaje się niemożliwe. Myśli wciąż krążą wokół tematu samobójstwa. Na zmianę tego stanu rzeczy nie ma się żadnego wpływu. Na nic zda się standardowa rada, często udzielana w dobrej wierze: "weź się w garść!".

No kurwa, to jest mocne - "weż sie w garść", "bądź mężczyzną", "pomyśl realnie" ...
W DUPE SE WSADŹCIE TAKIE RADY!, Jezu - kupa czubów ...

Reasumując nie jest depresja psychicznym dołkiem, chwilowym załamaniem, ani użalaniem się nad samym sobą. To stan lękowy, ból, ciemność i czająca się śmierć. To przebywanie całymi miesiącami w zamkniętym pokoju, w udręczeniu od którego nie można uciec nawet w sen, bo w depresji tortura jest ciągła bez tej chwili wytchnienia. To poczucie smutku, winy, beznadziei i kompletny brak sił fizycznych. To bezruch ... Oto czym jest depresja.
Ale najgorsze dopiero przed nami ...

cdn

Komentarze

  1. nie-bede-juz-plakac22 marca 2004 12:27

    hmmm, ciekawe..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tytuł to pewnie z Trybuny Ludu ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Artur Marino, autor cytowanego artykułu, przesłał mi swoją książkę pt "WIDZIAŁEM CIEMNE SŁOŃCE Pożegnanie depresji"
    czytam
    nie mam słów, narazie ...
    ale jestem zajebiście szczęśliwy
    wiem, że to głupio brzmi w konfrontacji z tematem
    ale TAK JEST

    OdpowiedzUsuń
  4. głęboki smutek i uskrzydlające szczęście to stany skrajne...Mimo wszystko wolę spokojny środek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to sprawa woli, wyboru??
    ja chyba aż tak sterować sobą nie potrafię ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie z Trybuny Ludu, tylko z Rudego Prawa i jeszcze z Neues Deutschland

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty