rowerowa wyprawa z marzeniami

Wzięliśmy psy i pojechaliśmy w las.
Wiosna wszędzie obecna, listki, trawa, śpiew ptaków, cieplutko, słonecznie ...
Ale nie pachnie wiosną, brak tego oszałamiającego, specyficznego zapachu (jeśli nie liczyć powalającego odoru mułu wzruszonego przez buszujące w jeziorku psy).
Postaliśmy trochę przy pomniku ofiar katastrofy samolotowej i wyjechaliśmy na wieś za lasem.
Wsi to już nie przypomina, szpaler ogrodzonych parceli, domów, domków, posesji, jedne siermiężne inne przytłaczające nowobogackim przepychem.
Odprowadzani niemilknącym jazgotem psów (na jednej z bram napis "UWAGA DOBRY PIES!!") wyjechaliśmy na skraj wsi, usiedliśmy na pustej nieogrodzonej wieelkiej działce, psy buszują jak wariaty, suka czasem "odprowadza" dzikim szczekaniem przejeżdżające motocykle.
Ona marzy: "... tam bedzie stał mój dom (tam gdzie to kretowisko), tu koziarnia, tu przetwórnia serów, tam lądowisko helikoptera (bo droga podła i dziurawa, jak to polska droga), tu basen z podgrzewaną wodą, tam się wyasfaltuje drogę, stamtąd podciągnie prąd - ile na to trzeba?, hmmmmm, to trzeba poczekać do kumulacji..."
To było wspaniałe, niech się spełni ...
Powrót przez las resztką sił a teraz drżenie łydek i zmęczenie w "całym człowieku".
Pierdel utytłany po sufit, suka jakby mniej
Padam, pa ...

Komentarze

  1. dobiję te marzenia jeszcze jednym stwierdzeniem.Za coś trzeba to wszystko utrzymać.......

    OdpowiedzUsuń
  2. to ma przynosić jeszcze zysk!
    i to spory!

    OdpowiedzUsuń
  3. to ma być siedziba gangu czy kartelu?..no,no...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty