Dujawica, kanałek & łzy

Od kiedy wiatr wytłukł szyby na łeb śpiącemu Pierdlowi, wyrażnie się niepokoi podczas wichur (czyli ciągle - ech ten kabacki mikroklimat), wczoraj gdy z pól miedzy nami a Geantem wietrzysko znosiło swieżo postawioną konstrukcję dyskoteki, wkleił mi się do łóżka ale wytrzymał tylko parę minut i po chwili znalazłem go wciśniętego w najciemniejszy kąt łazienki pod umywalką między wanną a pralką, cug wył w wentylacji ale tam chyba było najbezpieczniej bo wyglądał na szczęśliwego - moja kochana-futrzana-dudusiowa morda!!!
A dziś w lesie nad kanałkiem suka utopiła nowiutką gumową zabawkę - taki pierścień do rzucania, długo grzebalismy kijami w mulisto-liściastym dnie, małośmy nie powpadali do wody i tylko onej zaciekłości zawdzięczać należy że jakimś cudem gumiankę odzyskała (dla bezpiecznosti wróciła do dom w kieszeni)
Troszkę też pogadałem - ulżyło mi ...

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty