Komunikacja
Jest najważniejsza, ważniejsza od oddzielnie pojmowanego sexu, pieniędzy, miłości, bezpieczeństwa. Astrolog by powiedział, że to widać w horoskopie jak na dłoni. Nie umiem żyć bez szczerej, otwartej, życzliwej komunikacji, dość szeroko przyznam pojętej i często mocno wiążącej się z wyżej wymienionymi, niby mniej ważkimi ale jednak integralnie zawierającymi się w niej dziedzinami (no może z wyjątkiem pieniędzy ale one też łączą sie np z bezpieczeństwem)
Komunikacja przejawia się na kilku poziomach:
* SEX - szeroooko otwarty kanał gdzie wezbraną rzeką płynie niewerbalna i nieracjonalna komunikacja miłości, od pewnej fazy podniecenia już rozmyta, rozedrgana i rozspazmowana....
* DOTYK - gdy jestem z kimś blisko to muszę go dotykać, najczęściej jest to aerotyczne, choćby trzymać za palec, oprzeć dłoń na ramieniu, przytulić, muskać włosy (hej Gang te narzekania, że Cię spycham do krawężnika na spacerach to właśnie to, być jak najbliżej). To jest absolutny automat, nieplanowany i nie do opanowania (no, siarczysty policzek pomaga!). Na tym poziomie całkiem materialnie czuję kanały którymi z opuszków palców płynie.. no co? - miłość jak mówię ja, energia jak mówi moja niedoszła była żona, szacunek, zainteresowanie, wsparcie ... Te cholerne kanały mają postać rurek, giętkich ale sprężystych jak aorta, czuję przepływ a raczej drganie wte i nazad, wte i nazad ... (wiem, że to głupio brzmi ale tak jest kuuwa naprawdę!)
* SŁOWA - otwarta, szczera do bólu rozmowa, życzliwy spacer wgłąb dusz, rączka w rączce, szu, szu, szu, bez wstydów i zahamowań, tu już kwitnie rozum ale i ufność, bezpieczeńswo, pomoc, wsparcie, poznanie, słowa mają treść, można się nimi posługiwać na różne sposoby czasem i wręcz bawić ale muszą nieść prawdę... Bez takiej komunikacji umieram, męczę się, miotam, ludzie mnie biorą za czubka a ja tak mam, poprostu....
Komunikacja przejawia się na kilku poziomach:
* SEX - szeroooko otwarty kanał gdzie wezbraną rzeką płynie niewerbalna i nieracjonalna komunikacja miłości, od pewnej fazy podniecenia już rozmyta, rozedrgana i rozspazmowana....
* DOTYK - gdy jestem z kimś blisko to muszę go dotykać, najczęściej jest to aerotyczne, choćby trzymać za palec, oprzeć dłoń na ramieniu, przytulić, muskać włosy (hej Gang te narzekania, że Cię spycham do krawężnika na spacerach to właśnie to, być jak najbliżej). To jest absolutny automat, nieplanowany i nie do opanowania (no, siarczysty policzek pomaga!). Na tym poziomie całkiem materialnie czuję kanały którymi z opuszków palców płynie.. no co? - miłość jak mówię ja, energia jak mówi moja niedoszła była żona, szacunek, zainteresowanie, wsparcie ... Te cholerne kanały mają postać rurek, giętkich ale sprężystych jak aorta, czuję przepływ a raczej drganie wte i nazad, wte i nazad ... (wiem, że to głupio brzmi ale tak jest kuuwa naprawdę!)
* SŁOWA - otwarta, szczera do bólu rozmowa, życzliwy spacer wgłąb dusz, rączka w rączce, szu, szu, szu, bez wstydów i zahamowań, tu już kwitnie rozum ale i ufność, bezpieczeńswo, pomoc, wsparcie, poznanie, słowa mają treść, można się nimi posługiwać na różne sposoby czasem i wręcz bawić ale muszą nieść prawdę... Bez takiej komunikacji umieram, męczę się, miotam, ludzie mnie biorą za czubka a ja tak mam, poprostu....
a najbardziej potrafia oszukac slowa...
OdpowiedzUsuńczas w koncu opanowac sztuke bawienia sie nimi do perfekcji by sie nie dac..
no
OdpowiedzUsuńJa też trochę tak mam, może w nieco innej kolejności, może z tą rozmową jest inaczej, musi to być ktoś z kim beczkę soli zjadłem, ale coś z tego jest...
OdpowiedzUsuńZgadzam się ...cmok ...a rzadko mi się to zdarza....hehehe
OdpowiedzUsuńAcha, no i ładny ten kawałek: "... mówi moja niedoszła żona...".
OdpowiedzUsuńpolubiłam ten tekst
OdpowiedzUsuńmam dokładnie podobnie :)
"niedoszła BYŁA żona" - to różnica (niestety)
OdpowiedzUsuń:)