zaskroniec vc żaba

Siedzieliśmy z psami pół godziny nad kanałkiem i patrzyliśmy jak zaskroniec poluje na żabę, to było niesamowite.
Ona zauważyla jakiś ruch i wytropiliśmy pięknego, wspaniale wybarwionego zaskrońca, który złapał olbrzymią /jak na niego/ żabę za koniec tylnej nogi.
Łeb żaby byl trzykrotnie większy niż łeb zaskrońca. Żaba nieruchomiała na
długie chwile by sprężyć się na intensywną kilkusekundową walkę i zbliżyć się do wody. Upalnie a arena walki była na nasłonecznionym stoku tuż nad wodą, każda chwila zbliżała węża do zwycięstwa bo żaba (była to pospolita w Polsce żaba trawna) wysychała i popadała w coraz dłuższe chwile apatii. Po jakims czasie wąż połknął juzż calutką nogę i zaczął wręcz "naciągać" się na tylną część korpusu żaby rozciagając głowę do niezwykłych rozmiarów. Siedzieliśmy na przeciwległym stoku jak w amfiteatrze. Zaskroniec pozawijał się w korzenie i pęki trawy by nie dać sie wciągnąć do wody. Ja stawiałem, że nie da rady jej połknąć a Ona cały czas skiełczała żebyśmy uratowali żabę. W końcu Pies nie wytrzymał, szarpnął się, straciłem równowagę i żeby nie wpaść do wody musiałem przeskoczyć kanałek, tumult i bach, myśliwy i ofiara wpadli do wody, żaba w oka mgnieniu odzyskała wigor a zaskroniec wił się i kręcił jak anakonda by utopić żabę (hłe, hłe - utopić żabę!!), w koncu zniechecił się, pomału zwrocił nogę i odpłynął a niedoszły obiad rozprostował obolałą konczynę i też zniknął ciesząc się fartownie uratowanym życiem - to było bardzo fascynujące, całkiem jak ten durnowaty Crocodile Hunter na Animal Planet.