MOJE WOJNY CD

No i nadszedł 68 roczek.
Z grubej rury. Marzec. Siedzę w szkole. Nagle krzyki, tumult, przez okno widać tłum uciekających z Riwiery i Mikrusa dzieciaków ściganych przez milicyjno-ormowską bandę. Skaczą z okien i wieją przez nasze boisko opływając szkołę i wylewając się na Polną. Potem strajk okupacyjny na Polibudzie - nosimy studentom żarcie (brat mojego kumpla z ławki jest wśród strajkujących). Podajemy przez pręty ogrodzenia, najpierw jemu, potem byle komu, rozglądamy się żeby nie zaliczyć pałą, ale czy kto złapie 13-letniego gówniarza?
Podniecenie, Jezu - prawdziwy bunt!
Mówią coś o ‘Dziadach’, pomniku Mickiewicza , coś o zlocie pod Uniwerkiem, ale nic z tego nie rozumiem.
Potem były walki pod Elektroniką. Skwer na Pl. Jedności Robotniczej. Świeżo posadzone drzewka przy palikach (ciekawe jak dziś wyglądają?). Zwarty tłum gapiów otacza plac. Stoją aż do wylotu Nowowiejskiej, Lwowskiej, Noakowskiego. Przyglądają się bez złości, raczej zaciekawieni i zafascynowani tumultem. Jakaś dziewczyna nie zdążyła skryć się w gmachu po szarży i młody gliniarz gna ją przez skwer okładając pałą po osłanianej teczką głowie, wpadają w linię gapiów, dziewczyna znurkowała w tłum, "czego chcesz od niej?", "a bo to KUUURWA !!" - gliniarz rwie się do niej, pada cios, jeden drugi, tłuszcza robi dwa kroki do przodu, po chwili odpływa i na asfalcie leży pokrwawiony i kwiczący z bólu milicjant. Ludzie wieją. Hura!
(Kwestie historii, frakcji Moczara, transparentu "Syjoniści do Syjamu", relegacji z uczelni i "żydowskiej" emigracji pozostawiam każdemu jego ciekawości)
Potem w maju przez Europę, począwszy od Paryża, rozlała się fala studenckich demonstracji.
Gagarin ginie w wypadku (?) lotniczym.
A w Ameryce był czarny facet - pastor Luther King. Mówił: "I'd a dream" - miałem sen, sen, że biali i kolorowi żyją razem w zgodzie i braterstwie. Gdy wyszedł na balkon ciężka kula ze Springfielda rozpieprza w drebiezgi jego marzenia. Stany zalewa fala murzyńskich rozruchów.
Na początku lata ginie w zamachu Robert Kennedy. Świat zaczyna mówić o klątwie rodu. A za parę miesięcy młoda, charyzmatyczna, przepiękna i bajecznie bogata wdowa po J.F.K. - Jaquelline wychodzi za mąż za greckiego multimilionera Arystotelesa Onassisa. Świat się wali.
Ale narazie mamy wakacje. Siedzę na wsi pod Wyszogrodem. I przez trzy dni, jeden po drugim, pod moją chałupą, walą czołgi na pomoc upadającemu socjalizmowi w bratniej Czechosłowacji. Inwazja Układu Warszawskiego tłumi "Praską Wiosnę" - czyżby znowu wojna ???
(I tu dygresja - w wyżej wzmiankowanej chałupie 22 lipca (d.E.Wedel) w 1982r. poczęte zostały znane skądinąd bliźniaki)
Pamiętny 1968 kończą wspaniałe Igrzyska Olimpijskie w Mexico City, pierwsze które pamiętam, wielkie triumfy Polaków. Czyżby pokój? Zobaczymy.
CDN

Komentarze

Popularne posty