Konfrontacje z moskiewskimi lwami

Andy - komentarzem o "Moskwie" otworzyłeś mi w mózgu starą szufladkę...
Chyba koniec lat siedemdziesiątych, jakoś w lutym, stoimy w olbrzymiej kilkudniowej kolejce pod "Moskwą" po karnety na "Konfrontacje", (ha, "Mechaniczna Pomarańcza", "Wielkie Żarcie". "Dersu Uzała", "Rzym - miasto otwarte" - toż to konfrontacyjne filmy!!)- tak, tak Młodzi Przyjaciele Prezydenta Kwaśniewskiego - nie poprostu na jednym z 80 kanałów, nie z wypożyczalni video tylko raz do roku, z łachy władzy, po odstaniu na mrozie 2-3 dni, mogłeś se kupić karnet na światowe filmowe wybiórki z zeszłego roku, ha, ha...
Mieszkałem na Pl.Unii więc miałem rzut beretem, stoimy, pogadujemy, tupiemy nóżkami, u ha ha zima zła, za pazuchą spirtne ćwiarteczki i tak nad ranem zajeżdżają dwie budy i gazik z OFICEREM M.O. - "Rozejść się!!"
Rozejść się????!? - w dupę kopany karaś, rozejść się?, za dwie godziny mają zacząć sprzedawać, rozejść się, ha ...
Nikt się nie rusza, kilkusetny tłum zbija się w stado baranów, banda niebieskich w pełnym oporządzeniu wbija się w tłuszczę, dostaję gazem z pół metra prosto w twarz, oślepia mnie, słyszę dzikie wrzaski i tumult tupotu - kurwa, pałują!!
Nic a nic nie widzę, ledwo oddycham, panicznie boję się stratowania przez przerażony motłoch, ktoś mnie potrąca i wpadam na twardą, piaskowcową opokę - lew - kochany moskiewski LEW-OBROŃCA, wtulam się w niego i tak dożywam końca.
Ktoś mnie prowadzi ślepego do domu, ś.p Matka kładzie mi na powieki mokre "Ekspressówki" - ŁZA SIĘ W OKU KRĘCI ...
Jak przechodzę pod "Silver Screenem" zawsze ukradkiem pogłaszczę mojego lwa - taki jestem, w morde, sentymentalny ...
PS
prowincjuszom i małoletniej młodzieży - "Moskwa" to kultowe warszawskie kino rozpieprzone w drebiezgi parę lat temu (ciekawe czy w Moskwie jest "Warszawa"?), teraz stoją tam jakieś banki i centrum rozrywki - aluminium, beton, szkło, XXIw. i tylko dwa lwy ni w pipę ni w oko i bardzo dobrze, stymulują pamięć ... jak dziś pamiętam seweryna szmaglewska dymy nad birkenau ...

Komentarze

  1. też podobało mi się, że ktoś wpadł na pomysł ustawienia tam tych lwów. No popatrz, popatrz... To i ja pogłaszczę...

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejki na konfrontacje pamietam, choc inne miasto i inne filmy, za to przez to palowanie moglbys kombatantem zostac i nastepna prawicowa partie zalozyc (to byl zart ,nie bij...) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja głaszczę zawsze, nawet teraz jak są różowe... te spod pewnego pałacu na Krakowskim też głaszczę (nie ryczą, wiadomo, nigdy na to nie liczyłam - kto pamięta tą hehe legendę?)
    podobno konserwatorzy zabytków się złoszczą na to głaskanie, bo się kamień wyciera, palanty

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, kino zostało rozpieprzone cichaczem w jedno popłudnie chyba maja 1996 roku. Rano jak szedłem było, późnym popłudniem jak wracałem (cały dzień na jakiejś nasiadówie obok kina i nic nie słyszałem) - nie było już go...

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie też są lwy, ale też nigdy nie ryczą :))

    OdpowiedzUsuń
  6. widziałam rozpieprzanie kina Moskwa... taką wielką kulą na łańcuchu... smutne to było bardzo. A to, co tam teraz stoi, powinno wygrać konkurs na najbardziej nieforemną konstrukcję tysiąclecia (z punktu widzenia architektury Moskwa śliczna oczywiście nie była, ale przynajmniej nieduża...)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przechodziłem dziś koło lwów (całkiem miły nieoczekiwany spacer z Nieostatnią) i były pieczołowicie przykryte folią - pewnie dlatego że kropił kapuśniaczek :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Lwy poddawane są konserwacji, stąd te płaszczyki.
    Och, dziwnie jest teraz w Warszawie. Bez ładu i składu rosną enklawy obcego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty