Zamach smoleński (by M.)

...na początek pragnę nawiązać do tytułu poprzedniej notki. A więc silną grupą w liczbie 8 sztuk (M., Andy, Łasiczka, Młoda, Galik, Pablo, Pani i Pan Kret) pojechaliśmy na koniec świata, czyli na miejsce wiecznego spoczynku właściciela niniejszego bloga. Policzyliśmy kilometry i stwierdziliśmy, że wycieczka rowerowa, jeśli bez noclegu, będzie taka z tych dłuższych. Nic to - może Palikot cytrynowy się sprawdzi jako paliwo...

Tym razem zrobiłam zdjęcia:



1. Maniutek, moje Słoneczko

2. Wyszukiwarka miejsc pochówków (wot tiechnika)

Piłkę tenisową, która wieńczyła chojaka, zamieniłam na Mikołaja - może trochę poniewczasie, ale przynajmniej chojak się nie wygrzmaca. Mikołaj taki radosny, machający rączką. Poza tym wyrzuciliśmy trochę zgniłych wiechci. Nie słuchajcie pań z kwiaciarni, jak będą Wam wmawiały, że na mrozie najlepiej zachowują się goździki. Gówno prawda - z goździków zrobiło się wstrętne błoto. Róże wypadają najlepiej w rankingu zimowych kwiatów cmentarnych. Lilie (mimo że wszyscy Wam powiedzą, że "lilii zimą nie ma, zapraszamy na wiosnę") nie wiem, bo wylądowały z urną pod ziemią...

A tak wogle, to stwierdziliśmy, stojąc tak w grupie (średnia pewnie z 35) wyżej wymienionej nad grobem Majora, że chyba zaczynamy wkraczać w jakiś szczególny wiek, bo nasze rozmowy dotyczyły wyłącznie śmierci, pomników, "placów", kremacji, ekshumacji... Niedługo będzie: "zobacz, jaki sobie piękny nagrobek wybrałam", "słuchaj, tanio plac kupiłem, ładne miejsce". Ech!

No i, last but not least, Maniutek z racji bezpośredniego sąsiedztwa swego na cmentarzu, na pewno wszystkiego dowiedział się w tytułowej sprawie. I zresztą pewnie nie tylko. Myślę, że obaj panowie mieli sporo wspólnych tematów, jak się spotkali i zorientowali, że sobie razem leżą....

Komentarze

  1. Mnie zbulwersowała "Wokanda spopieleń"...
    A panowie o wojsku, broni np. będą mieli wspólny temat...

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee, Major z chorążym o broni? ;-) Prędzej o depresji i Smoleńsku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wokanda, może niefortunne słowo, ale teraz coraz częściej jedyna ceremonia pożegnalna odbywa się w krematorium - na pogrzeb jako taki pies z kulawą nogą nie przychodzi...

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas jeszcze pogrzeby odbywają się starodawnie,mało urn,orszak ,modły,śpiewy,chociaż już często puszczane z kaseciaka czy tam innego takiego radyja piosenki różne.
    Muzykę którą przygotowałam na pożegnanie kolegi niestety nie dało się puścić w tym cudzie techniki.

    Kwiaty najczęsciej sztuczne spotykam,szczególnie zimową porą.

    Major ze wszystkimi potrafił zagaić to i z tymi znajdzie temat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu.. to jakoś dziwne jest wszystko... ciarki mnie przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~M. do majster-b4 stycznia 2013 03:24

    Co dziwne, nowe zwyczaje? Czy miejsce na cmentarzu?
    Jeśli chodzi o pożegnanie, to każdy żegna swoich jak potrafi i jak uważa, że oni by chcieli być żegnani (jeśli w ogóle mu na tym zależy albo ma jako takie pojęcie, czego zmarły by sobie życzył).

    OdpowiedzUsuń
  7. mojej mamie się bardzo podobało,wszak znała majora od wielu lat.
    I sama by chciała być tak właśnie pochowana;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwne to urządzenie służące do wyszukiwania grobów i tak jakoś ogólnie.
    Zwyczajów nie ma dziwnych - mogą być po prostu inne. Pożegnanie na pewno było takie jakby Major sobie życzył....

    OdpowiedzUsuń
  9. ~M. do majster-b4 stycznia 2013 10:03

    Urządzenie jak urządzenie, ale fakt - nowoczesność w domu i zagrodzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. jest cos perwersyjnego w sprawdzaniu tego bloga, zeby zobaczyc "co tam nowego u zmarlego Mariusza"

    A wogle to dziś mi przyszło do głowy, że fajnie byłoby mieć futerał na pianino. Tak off topic wogóle, off chord, off hand i wogle.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bo ja wiem? To stary mechanizm, próbujemy oswoić śmierć...

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szydełku Ci nie zrobię, bo za duże, ale gdybyś kupiła harmonijkę ustną...

    OdpowiedzUsuń
  13. ...albo nakarmić tęsknotę...

    OdpowiedzUsuń
  14. To już, nie sprawdzanie co tam u Mariusza, ale to co nad grobem, kiedy rodzina i znajomi, stoją po pogrzebie nad grobem przebierając nogami w miejscu bo nie wiedzą co teraz ze sobą zrobić. Stanowczo za mało rozmawiamy o śmierci, dlatego to, że ktoś umarł jest dla nas jakimś szokiem, a przecież wiemy, że każdy musi umrzeć i tylko niedobitki dożywają 70 czy 80 tki. Mimo powątpiewania w osobowość Boga, mam przekonanie, że choćbyśmy ogłaszali się niewierzącymi i tak nawet po śmierci pozostaniemy, cząstką Universum, a to że się rozproszymy i że przyjdzie nam istnieć jako bardziej nierozumna część Wszechświata nie ma tu wielkiego znaczenia. Do sprawy istnienia czy to przed czy po można podchodzić z punktu widzenia antropocentryzmu, albo z poczucia wspólnoty wszystkiego. Z pewnością, któreś z tych przekonań i postaw jest prawdziwe, bo prawda jest tylko jedna, dla mnie ta druga dla kogo innego ta pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bym raczej powiedziała nawet, że bardziej "rozumna", bo nieograniczona ciałem ze wszystkimi jego ułomnościami. Zależy, w co kto wierzy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty