TURCJA cd

Za Canakkale ... zaczyna się RAJ. Droga prowadzi przez góry, a w dole lazur MORZA. Na zboczach oliwkowe gaje i pinie krzyczące soczystą zielenią. Reszta stepowa - żółta i kolczasta. Na dzikiej serpentynie stajemy by zrobić zdjęcia oślej rodzince. Jestem zachwycony widokami i perspektywą spędzenia NAJWSPANIALSZYCH WAKACJI.
Mijając drogowskaz TROIA nawet mi noga nie drgnęła na gazie, może wpadniemy w powrotnej drodze (Schliemann przewraca się w grobie)
W miejscowości, której nazwę przetłumaczyłem sobie na Kukuryku, zauroczeni morzem dochodzącym do szosy stajemy by się wykapać. Kamienista plaża, woda jak jasny szmaragd. Rzucam się w fale i ... rany, ale słona !! Czuję każdą rankę na ciele i ... nie umiem pływać! Nogi biją w powietrzu i zero napędu. Mija parę chwil zanim łapię o co chodzi przy tak zwiększonym wyporze. Po mazurskich i bałtyckich doświadczeniach szokuje mnie też przejrzystość wody i związane z tym wadliwe określenie głębokości. Już się cieszę na nurkowanie z maską. Robię zadziwiającą mnie sztuczkę - leżąc na plecach, rozkładam szeroko ręce i nogi, wystawiam twarz i wielkie palce czterech kończyn nad wodę - w jeziorach nie do zrobienia. Kiedy próbuję wystawić ponad powierzchnię szósty punkt (domyślasz się chyba co?) słoność zalewa mi oczy - no tak, przy następnej eskapadzie trzeba będzie zahaczyć o Morze Martwe. Baraszkujemy jak dzieciaki śmiejąc się i prychając.
Na luzie, wśród ochów i achów, dojeżdzamy do Dikili. Ponieważ Iwona mieszka pod miastem umówieni jesteśmy na dworcu autobusowym (jak to będzie po turecku?). Wpadamy do centrum a tam taki sam dom wariatów jak w Edirne (okazało się, że to dzień targowy - my to mamy fart) plus dziki upał. Nad podziw szybko znajdujemy dworzec (to chyba za duże słowo). Mamy kwadrans spóźnienia, Iwony ani śladu, czerwonej Nexii na polskich numerach takoż. Po półgodzince poszukiwań zdesperowany walę do pobliskiego hotelu. W kulawej angielszczyźnie, podpierając się ruskim i donnerweterami, usiłuję namówić śliczną, kruczowłosą recepcjonistkę by zadzwoniła do Turków - właścicieli domku i jakoś się z nimi dogadała jak tam trafić. W końcu pada magiczne słowo - IVONNE ! Dziewczyna wybucha radością, wznosi ramiona do Allacha i woła - "Mister Ivonne ?!, I know her, why don't you tell it the first ?!?". Dzwoni, mamy czekać, wyjechała. Po korowodzie serdecznych podziękowań wypadam przed hotel i przed moimi oczami roztacza się najpiękniejszy widok - wzmiankowana czerwona Nexia majestatycznie płynie przez zatłoczone rondo. Arabskim zwyczajem rzucam się w nurt samochodów i po chwili ściskam najbardziej pożądaną dziewczynę świata - JESTEŚMY OCALENI.
Allach jest jeden a Mahomet jest jego prorokiem. HURRA.
Wpadam do rozpalonego pieca jakim jest nasza Meganka, zawijam kitę łamiąc wszystkie możliwe przepisy (a spróbuj wymusić pierwszeństwo na tureckim kierowcy) i przy wtórze klaksonowego chóru walę za naszą wybawicielką.
NAJMĄDRZEJSZE DZIEWCZĘ ŚWIATA staje pod najbliższym sklepem i po chwili w czeluściach bagażnika ląduje wielka siata zmrożonego EFES BIRA. Kocham ją !
Po kwadransie, rozwaleni na tarasie jej domku, walimy piwo za piwem a gęby nam się czegoś cieszą.
KOOONIEC
Wrzucić na tydzień kierownicę do morza i żyć, żyć, żyć ...
Wiesz, przeczytałem powyższe i jestem z siebie dumny. Na papierze jest dokładnie to co było w głowie. To rzadkie uczucie i ... bardzo przyjemne.
Na deptaku w Dikili, oprócz innych atrakcji, można było kupić szklanki, kielichy i inne szkło, na którym na miejscu, gość szlifował dowolny napis czy rysuneczek – robił to z wielką wprawą i błyskawicznie.
Jedną z nielicznych pamiątek przywiezionych z Turcji jest szklaneczka do whisky z wyszlifowanym napisem „CO TY KURWA WIESZ O SOLOGLU ?”.
Muszę spróbować wytłumaczyć Ci ten dowcip choć wydaje mi się to niewykonalne. Ale to moje powiedzenie zyskało swoją nową treść i było stale obecne w ciągu całego pobytu w Turcji.
Boguś Linda to taki polski Bond wymieszany z Eastwoodem. Najdroższy polski aktor, panienki piszczą, broń, dolary, supersprawny przystojniak. Jak ja mówię - MACHO (czytaj rzecz jasna przez h, to zapachnie burakiem i rodzimą prowincją).
I w jednym z filmów rzuca tekst - „Co ty kurwa wiesz o zabijaniu?” – że niby taki killer-weteran, Bóg wi co, już wszelkie rozterki moralne ma za sobą i zna smak wszechrzeczy. Wyświechtał się ten tekst w setnych cytatach, nawet sprostytuował go Boguś w telewizyjnej reklamie Funduszu Emerytalnego.
Po drugie, Teresa w czasie jazdy robiła (marnie) za pilota – mapa na kolanach itd.
I kiedy zaraz po wjeździe do Turcji wypadliśmy z Edirne w absolutną ciemność, zagubiony, stanąłem na szosie szukając jakiegoś punktu zaczepienia a jedynym co łamało doskonałą czerń był błyszczący w reflektorach drogowskaz z nazwami dwóch całkowicie obco brzmiących miejscowości.
A byłem już na ostatnich nogach.
I wtedy, agresywnie i wściekle, rzuciłem - „CO TY KURWA WIESZ O LALAMIDO I SOLOGLU ?”.
I tu pieprznęliśmy takim śmiechem, że pięć minut kulgaliśmy się w samochodzie jak głupki.
Okazało się, że to miasta widma, nie ma ich na żadnej mapie, a potem jeden bergamiak od tatuaży tłumaczył mi, że nazwisko Sologlu nadaje się dzieciom z nieprawego łoża.
I tak oto jakieś Bękarcice, jakaś zapadła turecka dziura stała się synonimem stanów chwilowego zmęczenia, beznadziei i zagubienia, z których można wyjść humorem i sympatią.
SOLOGLU na zawsze wejdzie do naszego słownika.

Komentarze

  1. twój angielski rzeczywiście kuleje

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem żem nie EAGLE ale akurat "Mister Ivonne" to ORYGINALNY text tureckiej recepcjonistki
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodać, nic ująć- blaguś z ciebie chopie równy. Nie wiedziałam co czytam bajka to czy jawa? Czy wszystkie teksty są w tym tonie? Wiesz ja tez uwielbiam pisać , ale to co przeczytałam - sorki chylę czółka, bo inaczej nie mogę tego napisać. Superkowe tekściki, i czytam jednym tchem, ale niestety długo jeszcze mi przyjdzie twe wypocinki czytać, bo nie mam za wiele czasu. Dziś właśnie zaczął sie roczek akademicki i złozona przysiega i tzw. Gaudeamos..... miałam łezki w oczach jak składałam przysiegę pierwszy raz. Fajowe uczucie, a myślałam , że nigdy tego nie doświadcze, ale się tak złożyło, że pojebany koleś niechcący mnie zaprowadził na spacerek do swojej byłej uczelni.... i tak sie to zaczeło. No i świeżo upieczona studentka FB3Z1...orany to brzmi ciut dumnie, a kuźwa , co to do cholery znaczy? Też chciałabym to wiedziec.FB- to finanse i bankowość, a dalej - tylko sie mogie domyślać z czem to sie je. Orany , czy aby nie pochopnie podjęłam decyzje. Tak naprawde interesuje mnie coś zupełnie innego - np poezja, psychologia, ludzie .....może socjologia? Ach Teresa cos ty kuźwa wybrała, zawalisz roczek jak nic i 2200 złociszy pójdzie do kosza - jak mi to braciak powiedział. Ale postawiłam krok , postawie we wtorek i drugi. We wtorek sie zaczyna pierwszy wykład ... czekaj wezme kartke bo nie wiem z czym to sie je... acha HISE , czyli Historia myśli ekonomicznej . czy ty wiesz co to znaczy? o szit , bo ja niente, nulla, non capisco. Holera co to za przedmiot, o co tu chodzi? czego ja sie mam tam uczyć? potem Jezyk angielski- nie umiem, ale przy tobie czybciutko chyba zaskocze , bo ty ciągle wtrącasz zwroty ang. No i tak od 17.00 do 21.05--- orany kto tyle wytrzyma w budzie. Człowieku przecież ja sie nie uczyłam 20 lat. Przydałyby się korki z anglika i tej pieprzonej ekonomii. Aha jeszcze będą takie oto przedmioty: matematyka ( kapujesz bracie?), mikroekonomia ( a dlaczego nie makro?), podstawy prawa ( a co ja sie będe uczyła ?), przedsiębiorczość, socjologia ( chociaż to jedno co lubie), i wychowanie fizyczne ( może trapez? ). O kto tego sie nauczy za mnie? No dobra - koniec komentarza, bo się za bardzo rozpisałam , a pewno i tak tego nie przeczytasz. Czółko.

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz, przeczytalam powyższe i wrażenie z poprzedniej notki nie puszcza...
    trza będzie się do tej Turcji wybrać, w morzu sobie poleżeć i na tarasie piwko posączyć ... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. cały sie płonię ...
    thx

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty