Drzewnianna walizka cz.2
Właśnie 'przyszła'. Jest wspaniała i w rewelacyjnym stanie. Naprawdę zrobiona ze sklejki, zbitej gwożdzikami. Zamek sprawny, metalowa rączka zdrowa. Postanowiliśmy pójść na naturę i nie szpachlować ani nie szlifować - tylko uzupełnienie i dobicie gwożdzików, mycie szarym mydłem, impregnowanie, pokostowanie, wyklejenie wnętrza tapetą oraz renowacja zamka i rączki brunoxem.
M. już pracuje ... Bardzośmy radzi :)
Kot chce w podróż się wybrać jak widzę!
OdpowiedzUsuńPokost, no właśnie, wczoraj podczas mycia okna ujawniła się potrzeba maźnięcia parapetu tymże pokostem (dwa liźnięcia wcale nie krowim jęzorem) więc się przygaduję z lekka łasząc (gdzie mi tam do łaszenia się Peceta ;-)
pamiętam.
OdpowiedzUsuńMoja Dada miala taką !!! i jeszcze SKÓRZANĄ ,no ze dwie i jeszcze dwie kartonowe...Mój boże...
Pamietam jak ojciec kłócił sie z nia przed wyjazdem na wczasy o jedną taka kartonową walizkę;)))
Co roku tak bywło;)
I nie wie mgdzie teraz sa...;(
Pokost pożyczyłam od mamy. I nie wiem, czy oddam, bo jakoś ciągle potrzebny. Pół puchy jeszcze jest, jakby co :)
OdpowiedzUsuńPS. Fajnie pachnie tranem :)
Ja swoich (dziadkowo-mamino-ciocinych) pilnowałam, dwie były podczas remontu na przechowaniu u sąsiadki. Bardzo się przydają w bezszufladowym mieszkaniu :)
OdpowiedzUsuńTrzy odziedziczone, jedna tekturowa z allegro, jedna ze śmietnika, jedna duża z bazarku na Kole, słynny kufer i dwie allegrowe drewniane.
Jak TRANEM to absolutnie nie, mam uraz z dzieciństwa! :(
OdpowiedzUsuńMusze skonsultowac, może bejca albo lakier do drewna (a pokost chyba i tak trza bedzie kupic bo okna jak stwierdziłem wymagaja malowania :(
a po cholere ci pokost do malowania okien??
OdpowiedzUsuńznaczy intelygientnie domyślam się że chodzi o drewniane ramy okienne
opalasz*, szlifujesz papierkiem (po ew. zaszpachlowaniu szczelin) i walisz jedną z tysiąca kryjących farb (lakierów) do drewna
* ew. można od razu zeszlifować boschem ale kurzy sie i niewprawna ręka może dziur wyrypać
major słusznie radzi.mam za sobą takie robótki:)))
OdpowiedzUsuńDżiiiizasss,ładnie okno wyglądało po takiej kosmetyce
w ten sposób oblecieliśmy wszystkie okna od Ogrodowej w Sądzie Najwyższym Najjaśniejszej, stare to czasy bo jeszcze stara siedziba a Preziem był pan Adam Strzembosz* więc początkowe lata 90-te ubiegłego stulecia jak sądzę,
OdpowiedzUsuńmożna iść obejrzeć moją robotę o ile nie wymienili do dziś okien na plastiki :)
* którego b. miło wspominam bo często wpadał do naszej robotniczej kanciapy z okolicznościowymi życzeniami wzmocnionymi również okolicznościowymi drobnymi prezentami, ubrany nieoficjalnie w wytartą welwetową kurtkę z łatami - spoko gość!
WYMIENILI - i to z korzeniami bo Sąd Najwyższy teraz jest na Placu Krasińskich :)))
OdpowiedzUsuńOkna są drewniane, trochę zapyziałe, nigdy nie opalałem (jestem ze starej szkoły glaspapieru i pokostu), no i aż tak nie chcę w nie inwestować!
OdpowiedzUsuńPS. Z mycia byłem trochę niezadowolony (jedno okno po ciemku już), ale jak zobaczyłem wyciapane przez dozorczynię okno na klatce schodowej to spuchłem z dumy!
nie mówicie mi nic o opalaniu,wszystkie drzwi leciałam kiedys pamietacie? ale tylko po jednej stonie! została jeszcze druga i pewnie w tym roku jak juz stace prace to bede wlasnie tym opalaniem odreagowywac
OdpowiedzUsuńNawet to lubie,ale szlifowac nie cierpię
ja sie nie pytam gdziej jest teraz SN (bo to już wiem dobrze od ciebie), ja sie zastanawiam czy 'moje stare drewniaki' są jeszcze na Ogrodowej ..
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze ze hurtowe opalanie jest wkurwiające!
OdpowiedzUsuńale też, z drugiej strony, opalenie pojedynczego okna to czysta przyjemność - te bąble i zapach i zwijająca się pod szpachelką farba, mniam-mniam!!
przypomniał mi się z onych SN-owych czasów pewien 'practical joke' w wykonaniu mojego ówczesnego współpracownika niejakiego 'Willowa', otóż ten wariat podkładał w damskiej szatni-umywalni podłączoną do gniazdka i ustawioną na 'full' naszą opalarkę licząc że któraś panna się skusi, czatował w korytarzu pod szatnią czekając na wrzask popa żony ...
Wysiliłem pamięć (i przypomniałem sobie, że od podwórza obecnego SOkregowego to są plastiki), a od Ogrodowej trza zrobić wycieczkę sentimentalną (na rowerach, bo nie będę wysiadał z tramwaju dla Twoich zachcianek ;-)
OdpowiedzUsuńA marynarkę AS pamiętam :), taka w stylu angielskiego profesora, on zdaje się nie przejmował się za bardzo ubiorem i już za to go lubiłem
(znam nawet kogoś kto kocha takąż marynarę i w związku z tym nosi ksywę Sztruks ;-))
Zaraz, znam jakiegoś współpracownika AS, pogadam przy okazji o jego podejściu do personelu!
OdpowiedzUsuńA tu proszę wycieczki ciekawe info o Adamie Strzemboszu
OdpowiedzUsuńhttp://encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Adam_Strzembosz
dziękujemy
OdpowiedzUsuńa ta sztruksowa marynaro-kurteczka była brązowa
nieodłącznie kojarzy mi się z AS jak gdzieś zoczę :)
Zrobione:
OdpowiedzUsuń- umycie szarym mydłem
- zaimpregnowanie
- zaszpachlowanie dziurek po kornikach
- zabejcowanie
- zapokostowanie
- uzupełnienie brakujących gwoździków i "dobicie" obecnych
Planowane:
- polakierowanie
- wyklejenie dna i wieka samochodzikami (ale to dopiero po zakupie wikolu, bo poprzednia waliza wchłonęła całą butlę)
M - będzie bomba;)
OdpowiedzUsuńdobra ..
OdpowiedzUsuńa teraz powiedz kto to, kurde, jest TWOJA DADA ??