Żelazny Motyl


Pełni obaw z notki 'In-A-Gadda-Da-Vida, honey' pojechaliśmy wczoraj wieczorem na koncert do 'Progresji'.

Który to klub znajduje się na terenie WAT'u na Bemowie. W prostej linii ze 6km od Ursusa, tyle że przez tory, przez które, przez szał Pani Prezydent HGW rozkopywania całej Warszawy na raz, przejechać się nie da i trzeba zrobić 30km przez Wolę. Wyprawa zajęła nam 8h od 17-tej do 1-szej w nocy, a kuuwa rowerkiem tam się normalnie jedzie ze 25 min raptem w pysk.

Na bilecie stoi że klub otwiera podwoje o 18-tej, 3 supporty startować mają po godzinie. Dojechaliśmy na WAT koło pół do siódmej, no to walimy do posąsiedniej 'Tej pizzerii' cuś przekąsić przed koncertem. Knajpka jest przaśna ale czysta, tania, okazuje się potem baardzo smaczna i obfita. W karcie pizze, makarony i sałatki ale my zamawiamy wątróbkę z jabłkami i cebulą na sałacie oraz pierogi. Jedynymi klientami prócz nas jest czwórka dziwnych ludków w przeciwległym kącie sali - szczurzy facecik w brązowej marynareczce zamawiający papu dla wszystkich i gęsto się tłumaczący przed pozostałą trójcą ze swej kiepskiej angielszczyzny. A ci pozostali to:
1. farbowany na czarno długowłos 64 na oko w dresiku i skórzannej kurteczce o powabie świeżo ekshumowanego pradziadka Matuzalema, uroku kamerdynera Lurcha z 'Rodziny Addamsów' i białozębnym uśmiechu faceta z reklamy Corega Tabs
2, tyż farbowany średniowłos w nieokreślony wieku, w czarnych okularkach radcy prawnego, takoż w dresiku oraz adidaskach
3. farbowany a jakże, karbowany długowłos pod pięćdziesiątkę z gitarą w pokrowcu którą złożył z czcią na parapecie
Wszyscy trzej gadają dziwnym, słabo przeze mnie łapanym angielskim. Podejrzenie mnie wzięło więc przesiedlim się tuż koło nich i podsłuchujemy.
Zamawiają: Matuzalem carbonarę i lecha, ten od gitary pizzę hawajską, okularnik jakiś makaron al dente.
Spotykam się z 'brązową marynarką' przy ladzie gdzie polazłem po przyprawy a on żądał ostrej papryki dla swoich podopiecznych. Pytam czy to nie przypadkiem osławiony Żelazny Motyl biesiaduje z nami. On potwierdza, przedstawia się jako ich opiekun z ramienia. Gdy zdegustowany ogólnie wyraziłem pogląd, że lumpy z Centralnego prezentują się korzystniej uśmiechnął się tylko gorzko i powiedział: 'Trzeba było zobaczyć ich koncert w Katowicach, kilkadziesiąt osób w jakiejś budzie na peryferiach, ale chłopcy są spoko, znają swoje miejsce w szeregu ..'

Dwóch pierwszych supportów nawet nie słucham, natomiast trzeci zepsół o nazwie Disperse był baaaardzo smaczny.

Ludzi zeszło się w końcu ze 120 raptem, w większości 60-letnie evergreens ale nie tylko, można by ich wszystkich zamknąć w psychiatryku i nie raziliby za bardzo.

W końcu wychodzą Iron Butterfly!
Matuzalem stanął na lewo za odrapanym keyboardem, okularnik* usiadł za bębnami, ten trzeci** po usadzeniu na stołku siwiutkiej jak gołąbek gwiazdy czyli basisty z epoki*** Lee Dormana poprostu zawiesił mu gitarę z parapetu na szyi bo gość sam poruszał się z werwą i animuszem tow. Breżniewa z 1982 roczku czyli ledwo-ledwo .. Do składu dołączył jeszcze gitarzysta o słowiańskim nazwisku, który się wykazał głównie nieumiejętnościami instrumentalnymi i (szczególnie) wokalnymi takoż więc chwilowo spuśćmy na niego zasłonę milczenia.

Właściwie za recenzję wystarczyłaby brutalnie prosta konstatacja: 'Starość to smutek i upokorzenie' ale spróbujmy jednak powiedzieć coś dobrego o ansamblu, który, między Bogiem a prawdą, nosić powinien nazwę Rusty Butterfly.
Otóż mr. Lee Dorman właściwie to markował tylko grę ale za to miał gadane o drugach, Whisky-A-Go-Go i innych pierdołach sprzed półwiecza, a koszulke założył kurde z napisem TEN YEARS AFTER filut jeden i zalotnik :)
Bębniarz zasłużył na pochwały, ładnie trzymał grę a solówka w In-a-gadzie była jak należy albo i lepiej!
Matuzalem starał się jak mógł, a gdy w połowie koncertu zmienił pampersa nawet całkiem się zrobił przyjemny, nosi niemieckie nazwisko więc zrozumiały jest jego myk gdy na intro do In-a-gady zagrał z jajem Toccatę i Fugę Jana Sebastiana B. - bardzo ładnie wyszło nie powiem.
Wioślarz hałasował strasznie (szczególnie gardłem w chórkach, no muezini o 5-tej rano w Madabie to kaszka z mleczkiem przy nim) ale trochę poskakał i grając przebiegł się tanecznym krokiem po widowni i ogólnie zachowywał się, no ...



           
1. Matuzalem - Martin Gerschwitz
2. okularnik - Ray Weston
3. Mr. Lee Dorman
4. Charlie Marinkovich


Reasumując - żenada, jedynym momentem gdy mi drgnęło serduszko była finałowa część In-a-gady, ale ile sie przedtem nawkurwiałem to moje bo spierdolili wszystkie prawie wielkie kawałki. Am I happy? No, I'm sad ..

Wróciliśmy do domku dobrze po północy i natychmiast puściłem sobie koncert z 1970 - taaak to zupełnie co innego ..

Fotki za fotoreportażem Rock-Metalu, oprócz górnej która jest autorstwa M. a właściwie jej mobila (bo kobieta ma mobilną jest)
Dla porówniania recenzja z koncertu w Piekarach z przedprzedwczoraj.

* Ron Bushy, bębniarz z epoki** (ten od oryginalnej solówki w In-a-gadzie) zachorował biedaczek przed trasą i zastąpił go właśnie nasz okularnik - Ray Weston (do niedawna w Wishbone Ash)
** epoka IB to dla mnie okres 1968-71 i LPs: Heavy, In-a-gadda-da-vida, Ball, Live i Metamorphosis
*** gościu, koniec końców, okazał się być tylko pielęgniarką i nosicielem gitary Lee Dormana

Komentarze

  1. memento - oni są tylko dyche ode mnie starsi a dwie od ciebie i trzy od M.

    OdpowiedzUsuń
  2. hm,czyli wyszły odgrzewane kotlety.

    OdpowiedzUsuń
  3. stare kotlety odgrzewane w mikroweli

    nie powiem, że były trujące bo byłaby to przesada

    były cokolwiek przytęchłe a co za tym idzie niesmaczne ...

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja znalazłam coś takiego:
    http://www.myvimu.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne!

    właśnie się grzebię w amunicji :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. My wszytsko fersztejen -
    90-letnia matka Ojca kolegi (60parolatek) zwymyslała go od szczyli... No i w kwestii wieku miała subiektywnie rzecz biorąc rację ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Legutko dziad immunitetem sie zasłonił przed uczniowym procesem za 'smarkaczy'

    może i mnie pozwie IB?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. żeby ci uszy wygniły mały zasrańcu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałaby dusza do raju! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. no, grali jak grali nie, zaliczyłes poglądówke i razgawor:)
    a muzy lepiej sluchac z płyt,albo chodzic na mlode zespoły:)

    OdpowiedzUsuń
  11. witam wiernego fana na blogu!

    zapraszam na facebooka też :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty