M jak molestowanie Rudej (cz.II i napewno nieostatnia)


Znów odwiedziliśmy stawy w Rudej.
Tym razem samochodem no bo sobota była dłuuuga i baaardzo obfita w emocje ..
Zajeżdżamy a tam na 'naszej plaży' straż trzyma Ardea cinerea czyli czapla, siwa i piękna jak Minaret.
Odleciała Majestatycznie gdy nasze Punto popsuło harmonię natury.
Za kanałkiem krążyły dzień caly trzy wielkie, drapieżne ptaki, jakieś jastrzębie, może gołębiarze albo Myszołowy (Buteo buteo), poprzednio też je widzielim, sodomia i gomoria ...
Poszedłem na spacerek odwiedzić nasze ptaszyska a tam RAJ - groble zarośnięte, podmokła wielka łąka, polne kwiaty, stare drzewa, resztki jakiś betonowych stawowych konstrukcji, słońce praży, chmury płyną po niebie i wogle tak cudownie, że odebrało mi oddech i spotniały oczy ..
Odkryliśmy też sporą, zarzęsioną na maxa rzekę w pobliżu.
I uroczy, głęboki akwen z miluchnym zejściem po drugiej stronie naszego stawu.
I rybki (mam nadzieję, że to były rybki a nie na ten przykład świtezianka :) skubały mnie rozkosznie w stopy i łydki.
A woda taka, że smutno wychodzić na suchy ląd.
Będziemy tam wracać napewno!
PS
'Villa Moldowa' przy Ostrobramskiej nadal karmi wspaniale - soljanka jako kac-zupka, blińczyki z łagodniusim farszem kartoszkowym (z grzybami i cebulką), żarkoje w glinianym naczyniu zasklepionym chlebowym ciastem.
Mniam-mniam! I niedrogo :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty