M jak Manhattan


Cały weekend nam nie wychodziło:

Sobotnie zawody Mistrzostw Polski w Skokach, hipodrom Legii.
Piękny obiekt ale jak przychodzi pora przepity głos z Megafonów anonsuje:
"... sawody sosstają odwółane .. s powodu sięszkieego podłosza ..."

No to pojechaliśmy na akordeonowe tanga w ramach Jazzu na Starówce a tam śniadzi panowie pitolili straszliwie a my staliśmy chwil kilka na bruku pod Syrenką w ciężkich oparach końskiego Moczu aż oczy szczypały a w T-shircie wyżarło dziury ..

Nic to - w niedzielę ruszamy PKS-em a w planach rozlewiska Bugu.
Nabywamy bilety do Radzymina.
Gadka-szmatka, śmichy-chichy, pierdu-gwizdu, patrzymy, patrzymy i oczom nie wierzymy - WYSZKÓW WITA!!!
No ładnie! Przejechaliśmy cel o jakieś 30 kilometrów!

Spędziliśmy popołudnie na Miejskiej Plaży, której główną atrakcją był..liśmy My! :)))
A woda najgłębsza do kolan, Bug cieplusi (22°C) i wartki jak Dunajec.

Potem rajd przez Miasto i urocza knajpa 'Manhattan' w podziemiach której pod Miłą Muzyczkę spożywaliśmy bez umiaru dary boże w postaci pizz, buritos czy inszych tacos, browarów, czosnkowego pieczywka, drinków strojnych wielce, karkówki grillowanej, sałatek,  stakanczików zmrożonego gorbatshova z pieprzem i tequilli.

Potem na stacje PKP skąd, jak się okazało, na dobe odjeżdżają do Warszawy tylko dwa ciopągi - 4:27 i 6:15 buhahahaha!
Jakoś zapakowaliśmy sie w PKS z bandą zakonnic i w potwornym tłoku (z aaaarcylubym, półkwintalowym przeszło ciężarem na kolanach i w objęciach), w atmosferze dobrze spełnionego obowiązku wylądowaliśmy w końcu na stacji Warszawa-Stadion i wiooo do domku.
Gogle zaczynają już wpadać w purpurę ...

Cuuudowny (wbrew pozorom) weekend!
:)))))


PS
fotki jakieś bedom

Komentarze

  1. Nie cały weekend nam nie wychodziło. A rosołek? A gulasz? Wszystkim życzę, żeby im tak nie wychodziło, jak nam :))) Bardzo dobre to życzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. gulasz, ludzie wyobraźcie sobie, z tymiankiem i koperkiem, z wołowinki super-extra, już sladu ni ma ...

    a rosołek intensywny na kurczaku monstrualnym i wołowince tudzież, doskonały o dziwo choć bez ziela i listka a za to z kostką, jeszcze zostało troszke

    i smalczyk z jabluszkiem i cebulką tymi rencami

    zaplułem się ...

    OdpowiedzUsuń
  3. zasłabłam cholera w tym autobusie, gdyby nie to, że schody były blisko i usiadłam, to bym straciła przytomność, bo się na to zanosiło.
    cholera.

    OdpowiedzUsuń
  4. i żaden pingwin nie ustąpił wam miejsca?
    matce z dzieckiem?
    zgroooooza ...

    OdpowiedzUsuń
  5. pingwinki stały bidulki same ledwo ciepłe...
    Sama się dziwię, że nikogo nie wzruszyłam:
    matka po 2 drinkach i piwku z takim słodkim maleństwem

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nieziemską ochotę zamieścić fotke Słodkiego Maleństwa coby postronni nie grzęźli w nieświadomości ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym tam nie ryzykowała gniewu Słodkiego Maleństwa...
    ...a nieświadomość czasem jest wybawieniem...

    OdpowiedzUsuń
  8. rzecz mocno indywidualna - dla mnie niedopowiedzenie jest źródłem bólu ..
    ale pewno są tacy co lubią, może nawet większość?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Tobą - jeśli niedopowiedzenie występuje w życiu, jest kłamstwem. Wtedy (zupełnie obiektywnie, choć nie wszyscy mogą mieć tego świadomość) nawet najgorsza prawda jest lepsza niż niedopowiedzenie...
    W tym przypadku chodzi jednak, jakby nie było, o sztukę - w sztuce niedopowiedzenia dodają pewnego smaczku. Prawda czasem zabija sztukę... ;-)))
    PS. pozdrowienia dla Słodkiego Maleństwa, które nie jest przedmiotem tej dyskusji, tylko przez przypadek ją wywołało:)

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham Cię!
    też za to,
    ale i bez powodu ...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słodkie Maleństwo wpierdoliło słoik gołąbków na śniadanie :) i obiecało, że nie będzie dzisiaj za dużo grać na kompie, bo ma do poczytania.
    Niniejszym przypomniała mi się dyskusja z moim szanownym bosem, który napisał mi kiedyś, że właśnie świadomość czasem boli, na co tłumaczyłam (bezskutecznie), że w sensie b. prostym świadomość boli, ale pełnia zrozumienia jest momentem kiedy najgorszy ból widzi się już inaczej. Naturalnie żeby to mogło dotyczyć bólu fizycznego (Oświęcim) trzebaby nie lada jogina, ale mowa była o bólu psychicznym. Nadal utrzymuję, że ból BEZMYŚLNY jest dużo gorszy niż świadomy, natomiast świadomość pozwala właśnie ból przekroczyć. Powołałam się na Dąbrowskiego Kazimierza, powołałam się na Schopenhauera, ale on pewnie i tak myśli, że zrobiłam z niego prostaka. Albo wogóle nie myśli - bo świadomość przecież boli.

    A co Wy w filozofie poszliśta. Czytam Faidrosa - same pedały Panie Prezesie. Sodomia i Pogoria :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Może nieświadomość nie boli tylko tych, których boli myślenie?

    OdpowiedzUsuń
  13. dlaczego ludzie są w stanie dopierdalać sami sobie do zamordowania BYLEBY TYLKO NIE POZNAĆ PRAWDY.

    OdpowiedzUsuń
  14. a koleżanka jak zwykle praktyczna. Ja tam twierdzę, że takich ludzi nie ma, a wogóle to ludzie som gupie. (jak zresztą chciało zakomunikować ostatnio światu Słodkie Maleństwo)

    SM prowadzi bloga :).

    OdpowiedzUsuń
  15. wpierdolić słoik gołąbków to tyle co pierdnąć ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty