LEON BARSZCZEWSKI

Ur. Warszawa 10 lutego 1849 – zm. Częstochowa 22 marca 1910
Niezwykły podróżnik i badacz Emiratu Bucharskiego, odkrywca wielu białych plam na mapach Azji Środkowej, wielki przyjaciel Tadżyków i Uzbeków, odkrywca starożytnej Samarkandy i jej niezwykły dokumentalista, wybitny glacjolog i niepospolity fotograf.
Leon Barszczewski urodził się Warszawie, był synem Szymona i Adelajdy Nowickiej. Rodzina ojca wywodziła się z miejscowości Jemieliste z okoli Suwałk, skąd również pochodził stryj Leona, Jan Barszczewski, dziadek znanej warszawskiej aktorki Elżbiety. Leon miał sześciu starszych braci (którzy za udział w Powstaniu Styczniowym a to zginęli w twierdzy szliselburskiej, a to zostali zesłani na Syberię i ślad po nich zaginął) oraz siostrę Marię zamieszkałą w Czerkasach na Ukrainie, która po przedwczesnej śmierci rodziców zajęła się wychowaniem najmłodszego Leona.
Od dzieciństwa marzył o podróżach, interesował się przyrodą, która go otaczała, pewnego lata nad brzegiem Dniestru znalazł „terakotowego bożka”, innym razem najróżniejsze „stare skorupy” ale nikt z dorosłych nie potrafił wyjaśnić mu ich pochodzenia.
W wyniku represji popowstaniowych, zgodnie z ukazem carskim, jako sierota został skierowany do szkoły kadetów w Kijowie. Na egzaminie końcowym zapytany o „bunty Polaków” ujął się honorem, co niemalże spowodowało relegowanie go ze szkoły. W konsekwencji, zaledwie w stopniu junkra został skierowany do Szkoły Piechoty w Odessie, którą ukończył w 1869 r. Po uzyskaniu stopnia oficerskiego rozpoczął służbę w Guberni Chersońskiej i Besarabii. Tam dzięki kursom pułkowym zdobył umiejętności w wielu rzemiosłach jak kucharskie, stolarskie, krawieckie, sanitarne, kowalskie czy szewskie, tak mu później potrzebne w jego licznych wyprawach. Uczył się i opanował wiele języków obcych, między innymi również sanskryt, który pozwolił mu odczytywać w przyszłości napisy odkrywane w trakcie badań archeologicznych. W 1874 r. zgłębił również tajniki fotografii u znanego wówczas malarza akwarelisty i fotografa Mikołaja Osipowa.
W 1876 r. Leon Barszczewski, na własną prośbę, został skierowany wraz z pułkiem, którym dowodził, do Emiratu Bucharskiego, terytorium nowo przyłączonego do Rosji, by tam poświęcić się swej prawdziwej pasji i życiowemu powołaniu – obserwacjom przyrodniczym i etnograficznym. Z Samarkandy, gdzie przebywał z górą dwadzieścia lat przedsięwziął wiele wypraw czy to o charakterze militarnym czy typowo naukowym.
Geograficznie terenem jego badań były dorzecza Zerawszanu, Amu-Darii, Fan-Darii, Iskander-Darii, góry Hissarskie, Zerawszańskie, Tien-Szan, lodowce Pamiru a nawet miejscowość Mazar-i Szarif w Afganistanie. Ustanowił wiele nazw na tych terenach m. in. przełęcz św. Anny na cześć swojej córki a jeden z lodowców na jego cześć nazwano lodowcem Barszczewskiego. Był członkiem lub kierownikiem przeszło dwudziestu wypraw naukowych, w których brali udział badacze rosyjscy i francuscy m. in. J. Jaworski, A. Bobriński, J. Chaffanjon czy P. Bonvalot. W czasie swoich wypraw prowadził obserwacje geograficzne oraz badania botaniczne, antropologiczne, etnograficzne, archeologiczne i geologiczne. Odkrył kilkadziesiąt złóż bogactw naturalnych: kamienie szlachetne, rudy metali, pokłady złota, srebra i węgla kamiennego, złoża ropy naftowej. Jego zbiory botaniczno-archeologiczne dały początek muzeum w Samarkandzie. Niezwykłe zdjęcia ilustrujace wyprawy otrzymały najwyższe wyróżnienia na wystawach fotograficznych w Paryżu w 1895 i w Warszawie w 1901.
Leon Barszczewski został doceniony jako naukowiec, przyjęto go w poczet członków Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego oraz Towarzystwa Przyrodników w Moskwie. Władze rządowe również go doceniły, zaproponowano mu w 1896 r. przejście na prawosławie, co wiązało się z rychłym awansem w armii (w 1893 r. na 1164 generałów w armii rosyjskiej było 914 prawosławnych, 172 protestantów, 63 katolików). Jego telegraficzna odpowiedź brzmiała: „Nie zgadzam się na przyjęcie prawosławia. Jestem Polakiem i katolikiem”. Fakt ten spowodował, że został natychmiast odwołany z Samarkandy i „zesłany” (buchachachaaa!) do pułku stacjonującego w Siedlcach.
Powracał jeszcze do Azji m. in. jako uczestnik wyprawy, poszukującej monolitu na sarkofag dla cara Aleksandra II. Uczestniczył w wojnie rosyjsko-japońskiej na Dalekim Wschodzie, a w 1906 r. w stopniu pułkownika otrzymał upragnioną emeryturę. Poświęcił się bez reszty ufundowanej przez siebie w 1904 r. Szkole Handlowej dla dziewcząt w Siedlcach (obecnie Liceum im. Królowej Jadwigi), której przełożoną została, niespełna dwudziestoletnia, jego córka Jadwiga.
Podróżował po Europie, zwiedzał Alpy Szwajcarskie i Francuskie, tamtejsze lodowce ... i tęsknił:
„... myślą uciekam do moich kochanych lodowców azjatyckich. Piękniejszych nie ma nigdzie. Marzę o odwiedzeniu raz jeszcze tych wspaniałych olbrzymów”.
Tych marzeń nie zdążył zrealizować. O jego tragicznej śmierci donosiła „Gazeta Częstochowska” w marcu 1910 r. Po niesłusznym oskarżeniu o sprzeniewierzenie pułkowych pieniędzy, pojechał wyspowiadać się do Częstochowy i zginął śmiercią samobójczą. (W 1995 r. po kradzieży pomnika z mogiły Leona Barszczewskiego na Kulach w Częstochowie jego prochy zostały przeniesione do Warszawy i spoczęły w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim).
Dewizą życia Leona Barszczewskiego było: „Wszystko można pokonać na świecie dobrym słowem i serdeczną prostotą, nie zaś dumą i pychą”.
W 1880 r. Leon Barszczewski ożenił się z Ireną Niedźwiecką (córką Wiktora i Anny Schilder von Schulder), która odwiedzała w Taszkiencie swoich braci (Juliana i Michała) zesłanych tam na przymusowe osiedlenie po odbyciu kar więzienia na Syberii. Leon i Irena byli małżeństwem tylko 10 lat, Irena zmarła 27 listopada 1890 r. w Samarkandzie osierociwszy pięcioro małych dzieci (po jej śmierci wychowaniem dzieci zajęła się kuzynka, Leontyna Seweryn). potomstwo Barszczewskich to kolejno: Wiktoria (wyszła za Władysława Seweryna), Jadwiga (za Zygmunta Michałowskiego), Irena (za Tomasza Rudnickiego), Anna (za Stefana Strojeckiego) i jedyny syn Leonard (zmarł tragicznie w 1915).
/zebrał red. Andy/
Będą fotki.

Komentarze

  1. piekną robote Andy odstawił, ciekawy żywot mial owy Barszczewski(nawet nazwisko fajne bo ja uwielbiam barszczyk) aczkolwiek skonczył nieco nie teges,no ale dusza artysty przeca

    OdpowiedzUsuń
  2. zdaje się, że umarł pułkownikiem, znaczy musiał być majorem po drodze! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dora, tylko przepisałem ulotkę dodając ze dwie informacje wyczytane, Major przesadą łechce moje ego :))

    OdpowiedzUsuń
  4. no obu panów nalezy pochwalic za duzą percepcje postrzegania czytelniczego i twórczej interpretacji:) nam leniuchom tylko potem starczy poczytac takiego gotowca:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dora - a tak tak ;))
    Akurat B. nie zasługuje na zapomnienie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty