Nocna zmiana bluesa

Już prawie miesiąc pracuje na III zmianę, jestem praktycznie umarły.
Sam chciałem, myślałem, że się wciągnę - gówno prawda!
W żaden sposób nie jestem w stanie spać w dzień mimo fizycznego wykończenia.
Odwołałem wszystkie spotkania, nie dzwonię do znajomych - bardzo mi brak kontaktu z ludźmi a szczególnie z ludźmi płci przeciwnej ale przecież nie będę z siebie robił kretyna - intelektualnie nie nadaję się do przeczytania z jakim-takim zrozumieniem kroniki towarzyskiej ze superexpressu (a to o czymś już świadczy :)
Bywało, że prawie dwie doby nic nie jadłem, bywało, że dwie inne usiłowałem się krzepić piwem - nic a nic nie pomaga.
Śpię przerywanym snem, kilka razy po godzinie, zrywam się z krzykiem budzony jakimiś nieprawdopodobnymi koszmarami o których produkcję nie podejrzewałbym sensei Kurosawy a co dopiero mój mózg.
A dziś, pojechałem do pracy rowerem w ... klapkach!!
Aby do weekendu - już chyba kończy się ten szaleńczy horror ...

Komentarze

  1. No ale żeby aż poczty nie odbierać? To już zupełnie kiepsko musi być...

    Eee... Elektronicznej poczty ofkors...

    OdpowiedzUsuń
  2. pracowałąm w czasach studenckich własnie na III zmianę.W tyskiej fabryce samochodó małolitrażowych;>
    Juz sobie wyobrażasz JAKIE te samochody wychodziły spod naszej ręki? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no popatrz! ludzie tak narzekali na jakość rodzimej produkcji motoryzacyjnej, mówili, że to wina ruskich, socjalizmu, i czego tam jeszcze, a to po prostu byłaś TY!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty