porażka
ostatnie moje 10 dni były jak 10-rudowa walka w półciężkiej, przeciwnik błyskotliwy i ostro bijacy (dobrze że nie murzyn) Mike "Dolce Vita" a ja ociężały i bez formy, wygrałem 2 rundy, w jednej był remis, 7 w plecy, w drugiej byłem dwa razy na dechach (po drugim nokdaunie wstałem na "osiem" i gong!), i jeszcze raz dechy w 9 rundzie, sekundant juz trzymał ręcznik, przegrałem jednogłośnie na punkty, teraz jestem w rękach masażystów i lekarzy, poobijany, pokrwawiony i posiniaczony, podobno jutro, pojutrze zaczne gadać ze sensem ...
może czas pomyśleć o zakończeniu kariery?
ano zobaczy sie ...
może czas pomyśleć o zakończeniu kariery?
ano zobaczy sie ...
hmmm....
OdpowiedzUsuńymmmmmmm
OdpowiedzUsuńE no no, a trenować młody narybek to kto będzie hę? :-) Sparringi krótkie ze mną choćby tu odbywac, pokazywac wiązanie rękawic, skakankę i tę piłkę na sprężynie - zawsze mi się taka podobała, porzucac Ci piłke lekarską? :-))
OdpowiedzUsuńZnowu mnie zaskoczyłeś! Nie wiedziałem, że się tak udzielasz! :)
OdpowiedzUsuńbo to byl kupiony mecz...
OdpowiedzUsuńfight club? :)
OdpowiedzUsuń