Halloween
Zawsze chciałem pójść do "Parku", byłem tam na Vaderze i ONA i bardzo mi się podobało, w czwartki ponoć ciężej grają ale jakoś nigdy nie zebrałem się.
I nagle wczoraj, Ona wzięłą maskę z "Krzyku" i walimy na Halloween Party, jest jakoś po 21-ej, deszcz zaczyna siąpić, koleja na 45 min żeby wejść do środka, kuurde co za barany, stoją sobie te biedne studenciny na deszczu, zimno, jeden tylko w prześcieradle i laurowym wieńcu, karna kolejka wije się aż pod kładkę. Przebierańców mają wpuszczać darmo, z boku dostrzegam kasę i kilkuosobową kolejeczkę i jużeśmy w środku, kupiłem bilet (12zł) a bramkarz mówi "dowód proszę", ja "a czemu?", bramkarz "to jest klub studencki", ja "ale mam normalny bilet", bramkarz "to nic, trzeba pokazać", Jeeezu skąd ja mu wezmę dowód, w końcu mnie wpuścił na bilet miesięczny.
Dziki tłum, nie idzie przejść, za tańcparkietem tajna salka, no smoking, luźniej, kotwiczymy przy barku.
Tu wysokie nie docierają więc tylko bas dudni, ledwie poznaję Cepelinów, Sabatów, Piersi i Kult, potem z czasem grają coraz mniej rockowo a coraz więcej dancingowo.
Walimy króla z beki, bakardi z kolą, finlandię, krwawą mańkę z tabasko, żuberka, smirnofa on rock, tequillę, trupiozielony "upiorny drink" i diabli wiedzą co jeszcze.
Pójść się wysiusiać i zajarać to wyprawa na pół godziny, ścisk nieprzytomny - obserwuję kolorowy tłum, panny odszykowane, makijaże, maski, ciuch, co druga Mortycja, panowie na luzie ... , wszyscy niby inni, nowocześniejsi, komórki grają ale naprawdę niewiele się zmieniło, łowcy-bywalcy, trochę chamstwa, smutni, nieśmiali chłopcy liczący że to właśnie dziś i zdesperowane panienki z mrygającym neonem na czole "Hej - jestem, kurwa, do wyrwania!!" - całkiem jak w "Stodole" przed ćwierćwieczem (chyba zawsze tak było, nie?)
Jeszcze flaszka benedyktyńskiego trójniaka w nocnym pod "Remontem" i poootwornie zapchanym (1-sza w nocy!!) "607" do domciu.
Nie żałuję, choć już więcej nie pójdę.
I nagle wczoraj, Ona wzięłą maskę z "Krzyku" i walimy na Halloween Party, jest jakoś po 21-ej, deszcz zaczyna siąpić, koleja na 45 min żeby wejść do środka, kuurde co za barany, stoją sobie te biedne studenciny na deszczu, zimno, jeden tylko w prześcieradle i laurowym wieńcu, karna kolejka wije się aż pod kładkę. Przebierańców mają wpuszczać darmo, z boku dostrzegam kasę i kilkuosobową kolejeczkę i jużeśmy w środku, kupiłem bilet (12zł) a bramkarz mówi "dowód proszę", ja "a czemu?", bramkarz "to jest klub studencki", ja "ale mam normalny bilet", bramkarz "to nic, trzeba pokazać", Jeeezu skąd ja mu wezmę dowód, w końcu mnie wpuścił na bilet miesięczny.
Dziki tłum, nie idzie przejść, za tańcparkietem tajna salka, no smoking, luźniej, kotwiczymy przy barku.
Tu wysokie nie docierają więc tylko bas dudni, ledwie poznaję Cepelinów, Sabatów, Piersi i Kult, potem z czasem grają coraz mniej rockowo a coraz więcej dancingowo.
Walimy króla z beki, bakardi z kolą, finlandię, krwawą mańkę z tabasko, żuberka, smirnofa on rock, tequillę, trupiozielony "upiorny drink" i diabli wiedzą co jeszcze.
Pójść się wysiusiać i zajarać to wyprawa na pół godziny, ścisk nieprzytomny - obserwuję kolorowy tłum, panny odszykowane, makijaże, maski, ciuch, co druga Mortycja, panowie na luzie ... , wszyscy niby inni, nowocześniejsi, komórki grają ale naprawdę niewiele się zmieniło, łowcy-bywalcy, trochę chamstwa, smutni, nieśmiali chłopcy liczący że to właśnie dziś i zdesperowane panienki z mrygającym neonem na czole "Hej - jestem, kurwa, do wyrwania!!" - całkiem jak w "Stodole" przed ćwierćwieczem (chyba zawsze tak było, nie?)
Jeszcze flaszka benedyktyńskiego trójniaka w nocnym pod "Remontem" i poootwornie zapchanym (1-sza w nocy!!) "607" do domciu.
Nie żałuję, choć już więcej nie pójdę.
..hmmm,jakby kto mnie zabrał tobym poszła,ale tak nie bardzo mnie w takie miejsca ciągnie..:)))
OdpowiedzUsuńHe he osttanie zdanie genialne! A do nocnego po miodzik pójdę!
OdpowiedzUsuńPanny z neonem - ha ha ha !!!
a mnie się podoba to "łowcy - bywalcy" :)
OdpowiedzUsuńA wracając do tych panienek z neonem na czole to te przecinki na pewno tam są dobrze postawione co? :))
OdpowiedzUsuńnie takie to śmieszne jak się wydaje, to nie ma nic z kurestwem wspólnego, oni i one rozpaczliwie poszukują, tę rozpacz wręcz słychać w spojrzeniu, to samo brzmiało w oczach dziewczyn na wiejskiej zabawie w remizie sprzed lat, mam morze współczucia ...
OdpowiedzUsuńuwielbiam bacardi z cola...nie ma chyba lepszego drinka...tylko musi byc cytrynka...;)))
OdpowiedzUsuńcholera a mnie cytrynki nie dali ;(
OdpowiedzUsuńA tak major, przypomniałes mi to spojrzenia, popatrz jaki się zblazowany zrobiłem, mea culpa... Nikt nie lubi byc samotny na tym świecie...
OdpowiedzUsuńOk...ja lubię gin z tonikiem cytryna i lodem ...ale nie masz prawa osądzać innych nie tylko panienkom na czole pisze HELP panom też ..oni boja się samotności a co Ty Q.... tam robiłeś nie uciekałeś i nie zalewałeś przystojniaczku robola cha cha cha....cmok pa
OdpowiedzUsuńTak, to najgorszy rodzaj samotności w takim tłumie, wiem (ciekawe czy widział ktoś jakiś neon :))
OdpowiedzUsuńja widziałam i go miałam ...ale ukradli....cha cha cha..cmok
OdpowiedzUsuń